Trzech bohaterów ze Szczecina : Edmund Bałuka , Adam Ulfik i Bogdan Gołaszewski . Brali czynny udział w krwawym i tragicznym proteście robotniczym w grudniu 1970 roku. To oni póżniej odgrywali pierwszoplanowe role w szczecińskich wydarzeniach.
Stali na czele strajku w stoczni w styczniu 1971 roku oraz zorganizowali „Czarny Marsz” 1 maja 1971 roku. W Szczecinie działy się wtedy rzeczy wielkie i zarazem tragiczne. Dwóch z nich zapłaciło za swoją odwagę najwyższą cenę.
Krwawy Grudzień ’70.
Komunistyczny dyktator z PZPR Władysław Gomułka wydał rozkaz użycia broni wobec protestujących i bezbronnych Polaków. Decyzję tą podjął za namową i aprobatą gen. Jaruzelskiego-członka najwyższych władz PZPR i jednocześnie ministra Obrony Narodowej. Obaj nigdy nie ponieśli kary za tą zbrodnię. Byli bezkarni do końca swego życia.
W wydarzeniach grudniowych 1970 roku w Szczecinie zginęło 16 osób. Kilkaset zostało ciężko rannych. Setki szczecinian straciło pracę, setki wyrzucono ze studiów i szkół. W sumie poszkodowanych było tysiące. Służba Bezpieczeństwa PRL, na podstawie zrobionych przez siebie zdjęć, szukała uczestników protestu jeszcze przez kilka następnych lat. Szczecin był otoczony kordonem milicyjno-wojskowym. Przerwano łączność telefoniczną i telegraficzną z resztą kraju. Zablokowano drogi i linie kolejowe. Wprowadzona godzinę milicyjną.
Antoni Walaszek – I sekretarz KW PZPR w województwie szczecińskim – nie chciał rozmawiać z protestującymi robotnikami. Stwierdził jedynie, że : „z motłochem rozmawiać nie będzie”. W odpowiedzi poniżeni i zlekceważeni robotnicy podpalili budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR przy placu Żołnierza Polskiego.
Póżniej próbowali podpalić Komendę Wojewódzką Milicji Obywatelskiej, gdzie ukryli się towarzysze z KW PZPR. Szwedzki reporter radiowy Anders Thuneberg, który akurat przebywał w Szczecinie, jako pierwszy poinformował cały świat o rozruchach w Szczecinie. Audycje radia Wolna Europa były jedynym wiarygodnym żródłem informacji dla Polaków. Tam rzetelnie informowano o krwawych protestach w Szczecinie, Gdańsku, Gdyni, Elblągu i Słupsku.
Strajk w stoczni. 22 stycznia 1971 roku.
Na początku 1971 roku w stoczni szczecińskiej wciąż wrzało po krwawej rewolcie Grudnia’70. Strajk rozpoczął się na wydziale rurowni. Bogdan Gołaszewski wyprowadził robotników z rurowni. Szybko dołączały kolejne wydziały stoczniowe. Przewodniczącym Komitetu Strajkowego został charyzmatyczny Edmund Bałuka, a jego zastępcą Adam Ulfik i Władysław Tokarski.
Milicja i wojsko natychmiast otoczyły stocznię szczelnym kordonem. Władze komunistyczne odcięły dostawy żywności , wody i prądu. Komunistyczna Służba Bezpieczeństwa SB aresztowała na mieście kilkanaście osób nawołujących do strajku.
Gierek w stoczni szczecińskiej.
24 stycznia 1971 roku po raz pierwszy w historii PRL władze komunistyczne przyjechały do zbuntowanego zakładu pracy. Do stoczni przyjechał wtedy najważniejszy dygnitarz w PRL, czyli I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR Edward Gierek z całą swoją komunistyczną świtą.
Był premier Jaroszewicz, szef milicji i bezpieki Szlachcic oraz szef armii Jaruzelski. Prowadzili oni trudne negocjacje z Bałuką. Spotkanie trwało 9 godzin. Miesiąc wcześniej Gierek zastąpił skompromitowanego Gomułkę.
Doszło do porozumienia, ale tylko na papierze. Większość postulatów komuniści nigdy nie spełnili. Gierek , po powrocie do Warszawy, uruchomił komunistyczną bezpiekę SB przeciwko przywódcom robotniczym w stoczni szczecińskiej.
Powstał specjalna grupa uderzeniowa złożona z SB-ków szczecińskich i warszawskich. Bałukę początkowo próbowano przekupić wysokimi stanowiskami w Związkach Zawodowych. Gołaszewski i Ulfik byli kilkakrotnie napadani na ulicy i bici pałkami przez tak zwanych „nieznanych sprawców”.
1 maja 1971 roku. „Czarny Marsz” stoczniowców.
Ulfik i Gołaszewski nie dali się zastraszyć. Wspólnie z Bałuką zorganizowali „Czarny Marsz” stoczniowców 1 maja 1971 roku. W szczecińskim pochodzie pierwszomajowym setki szczecinian miało żałobne opaski.
Żądano ukarania winnych strzelania do bezbronnych ludzi w grudniu 1970 roku. Bezskutecznie. Na trybunie honorowej był konsul Związku Sowieckiego, który natychmiast zawiadomił Moskwę o „problemach” w Szczecinie. Ci szybko wezwali „na dywanik” Gierka i zażądali radykalnych działań. Zaczął się dramat Gołaszewskiego, Ulfika i Bałuki.
Dziwna śmierć Gołaszewskiego
Specjalna grupa komunistycznej bezpieki SB przystąpiła do działania. Przesłuchania, grożby, pobicia i stała inwigilacja 24 godziny na dobę. Bogdan Gołaszewski został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu 11 sierpnia 1971 roku. Został otruty gazem. Miał zaledwie 22 lata.
W oficjalną wersję o samobójstwie nikt w stoczni nie wierzył. Bałuka rozpoczął prywatne śledztwo. Otrzymywał grożby i ostrzeżenia, aby trzymać się od tej sprawy jak najdalej. Dokumentacja oraz materiały operacyjne bezpieki i milicji zaginęły.
Ulfik jest następny
Kilka miesięcy póżniej Adam Ulfik został napadnięty w domu przez dwóch nieznanych mężczyzn . Odurzyli go jakimś środkiem i odkręcili kurki z gazem. Ulfik jednak oprzytomniał i otworzył okna. Uratował swoje życie. Nie na długo. Zmarł w niejasnych okolicznościach w lutym 1976 roku. Miał 51 lat. Oficjalną przyczyną śmierci było serce. Nie mogł znależć pracy, był zaszczuty i prześladowany przez bezpiekę
Ulfik był stale obserwowany. Donosiło na niego, co najmniej , czterech tajnych współpracowników komunistycznej bezpieki. Życiorys Adama Ulfika to znakomity materiał na film sensacyjny. W czasie wojny był więżniem niemieckiego obozu koncentracyjnego w Mauthausen. Przeżył piekło. Po wojnie wrócił do Niemiec i zastrzelil sadystycznego kapo z obozu. Miał charakter. Legendarni przywódcy stoczniowi pięknie mówili o Adamie Ulfiku. Bałuka : „Ulfik był twardym facetem” . Jurczyk : „Ulfik był największym opozycjonistą w stoczni . Od niego wiedziałem, jak SB potrafi działać„.
Minister milicji i bezpieki PRL tłumaczy się .
Minister Spraw Wewnętrznych Franciszek Szlachcic w swojej wspomnieniowej książce „Gorzki smak władzy” wydanej w 1990 roku , napisał dziwną i zastanawiającą rzecz. Oto cytat :
„Bez mojej wiedzy Służba Bezpieczeństwa w Szczecinie aktywnie zajęła się rozpracowaniem i nękaniem członków stoczniowego komitetu strajkowego. Gromadzono dane o ich przeszłości, poszukiwano kompromitujących faktów. Zabroniłem takich działań. Nie dostosowano się do nakazu. Po moim odejściu z MSW działania przeciwko komitetowi stały się jeszcze bardziej destrukcyjne „.
Widocznie minister Szlachcic nie chciał mieć na swoim sumieniu śmierć dwóch członków szczecińskiego komitetu strajkowego: Bogdana Gołaszewskiego i Adama Ulfika. Czy rzeczywiście stracił kontrolę nad nadgorliwymi esbekami w Szczecinie? Tego nie dowiemy się już nigdy. Faktem jest, że w latach 1971-1973 Franciszek Szlachcic był jednym z najpotężniejszych ludzi w PRL. Był faktycznie drugą osobą w państwie. W tym samym czasie kilkunastu funkcjonariuszy ze Szczecina dostało awans i nagrody pieniężne. Kilku wyjechało na stałe do Warszawy.
Osamotniony Bałuka.
Edmund Bałuka został bez środków do życia. Zabrano mu przepustkę do stoczni. Nigdy nie poszedł na współpracę z bezpieką. Utrzymywał się z pensji żony. Jego żona pracowała w Warsie na dworcu Szczecin Główny. Zarabiała bardzo mało. Też miała wizyty „smutnych panów” i grożby. Ponieważ Bałuka był najbardziej znanym przywódcą robotniczym więc nie można było , ot tak , pozbyć się go.
SB zastosowało fortel. Poprzez swego agenta załatwiła Bałuce książeczkę żeglarską. Ten będąc bez środków do życia wypłynął statkiem i został na Zachodzie. To był 1973 rok. Wrócił do Polski za Solidarności w 1981 roku, a w stanie wojennym trafił do więzienia. Komuniści z PZPR nie darowali mu jego działalności w stoczni w latach 1970 – 1971. Bałuka zmarł w 2015 roku. Miał 81 lat. Imię Edmunda Bałuki ma jedna z ulic w centrum Szczecina. Zasłużył na nią.
Wielcy , zapomniani , niedocenieni…
Bałuka, Ulfik i Gołaszewski to byli twardzi faceci. Poszli na otwarte starcie z komunistami chociaż wiedzieli, że są bez szans. Żaden z nich nie dał się złamać i nie poszedł na współpracę z komunistyczną bezpieką SB. Jak to dziwnie koresponduje z wieloma działaczami Solidarności, którzy 10 lat póżniej, dla pieniędzy, zgodzili się być donosicielami bezpieki.
Ulfika próbowano przekupić proponując mu mieszkanie, które stocznia przydzielała wybranym pracownikom. Ulfik odmówił. W tym samym czasie, czyli na początku lat 70, Wałęsa dostał duże mieszkanie od stoczni w Gdańsku. Bałuka , Ulfik i Gołaszewski – wielcy patrioci i nieprzekupni twardziele – są prawie nieznani w Szczecinie, nie mówiąc już o całej Polsce. Czas to zmienić.
© ( MARB )