Top 10 najlepszych polskich piłkarzy na Mistrzostwach Świata.

Top 10 najlepszych polskich piłkarzy występujących na Mistrzostwach Świata to w skróconej wersji historia sukcesów polskiego futbolu. Tytuł jest precyzyjny, dlatego nie ma na liście Roberta Lewandowskiego, który grał przeciętnie na nieudanym dla Polski Mundialu w Rosji w 2018 roku. W Katarze było niewiele lepiej. Historia zobowiązuje, bo mamy się czym pochwalić. Największe sukcesy reprezentacji Polski w Mistrzostwach Świata to trzecie miejsca w 1974 i 1982 roku.

Na boiskach RFN w 1974 roku grali w naszej reprezentacji piłkarze światowej klasy: Deyna, Lato, Gadocha i Szarmach. To była najlepsza reprezentacja w historii polskiego futbolu.

Na Mundialu w Hiszpanii w 1982 roku błyszczeli Boniek, Smolarek i Buncol, ale to już nie była tej klasy drużyna i piłkarze co „Orły Górskiego”.

Znakomite wrażenie zrobiła w piłkarskim świecie nasza reprezentacja na Mistrzostwach Świata w 1938 roku. Dramatyczny mecz Polaków z Brazylią w 1938 roku w Strasburgu i koncertowa gra Wilimowskiego, Wodarza i Dytko. To piękna karta w historii naszego piłkarstwa, a legendy o tym meczu po dzień dzisiejszy krążą wśród kibiców. Ale o tym póżniej.

Top 10 najlepszych polskich piłkarzy w historii Mundiali.

  1. Ernest Wilimowski
  2. Kazimierz Deyna
  3. Grzegorz Lato
  4. Robert Gadocha
  5. Ewald Dytko
  6. Andrzej Szarmach
  7. Gerard Wodarz
  8. Zbigniew Boniek
  9. Włodzimierz Smolarek
  10. Wojciech Szczęsny , Leonard Piątek
Ernest „Ezi” Wilimowski (rocznik 1916) był napastnikiem światowej klasy. To najwybitniejszy polski piłkarz (obok Lewandowskiego) nie tylko w dwudziestoleciu międzywojennym, ale w całej historii polskiej piłki. Niestety po agresji Niemiec na Polskę Wilimowski okazał się zdrajcą. Założył niemiecki mundur. (Zdjęcie: Ilustrowany Kurier Codzienny, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego).

Do najlepszej dziesiątki „załapali” się piłkarze z czterech Mundiali w 1938, 1974, 1982 i 2022 roku. Najlepszym polskim piłkarzem grającym na Mistrzostwach Świata był Ernest „Ezi” Wilimowski. To piłkarz klasy światowej z samego topu, który strzelił cztery gole Brazylii w 1938 roku. Najlepszych obrońców świata mijał jak małe dzieci. Technik absolutny. Sepp Heberger, trener reprezentacji RFN mistrza świata z roku 1954, powiedział, że Wilimowski to najbardziej utalentowany piłkarz jakiego widział w swoim życiu.

Bramkarz Wojciech Szczęsny znakomicie bronił na Mistrzostwach Świata w Katarze w 2022 roku. Obronił dwa rzuty karne i miał mnóstwo znakomitych interwencji. Dzięki niemu awansowaliśmy do fazy pucharowej.

Piłkarzami klasy światowej w 1974 roku byli Kazimierz Deyna, Robert Gadocha, Grzegorz Lato i Andrzej Szarmach. Wtedy na świecie było tylko dwóch lepszych od nich piłkarzy: Johan Cruyff i Franz Beckenbauer. W 1982 roku Zbigniew Boniek był czołowym piłkarzem turnieju, ale to nie był piłkarz z samego topu. Rozegrał tylko jeden znakomity mecz z Belgią. Brak na liście Roberta Lewandowskiego, który grał przeciętnie na Mundialu w Rosji w 2018 roku i niewiele lepiej w Katarze 2022.

Debiut w 1938 roku. Polska-Brazylia 5-6.

Reprezentacja Polski zadebiutowała na piłkarskich Mistrzostwach Świata w 1938 roku we Francji. W eliminacjach pokonaliśmy Jugosławię i trafiliśmy do grona najlepszej „szesnastki” świata. We Francji grano systemem pucharowym, czyli przegrywający odpadał z turnieju. W czasie meczu nie wolno było dokonywać zmian zawodników.

5 czerwca 1938 roku w Strasburgu rozegrano mecz wielki i dramatyczny, do dziś wspominany w Polsce z dumą i sentymentem. Polska-Brazylia. Stawką był awans do najlepszej „ósemki”. Przegraliśmy 5-6 z Brazylią po dramatycznej walce. Byliśmy o krok od sukcesu.

Mistrzostwach Świata w 1938 roku we Francji. Strasburg. Polska – Brazylia 5-6.
Od lewej: Ewald Dytko, Antoni Gałecki, Gerard Wodarz, Leonard Piątek, Ernest Wilimowski, Wilhelm Góra, Erwin Nyc, Ryszard Piec, Fryderyk Scherfke, Edward Madejski i Władysław Szczepaniak.
(Zdjęcie ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego).

Na stadionie był komplet widzów, czyli ponad 15 tysięcy, z tego 3 tysiące to Polacy pracujący głównie w pobliskich kopalniach węgla. Przybyli na stadion z biało-czerwonymi chorągiewkami. Po meczu polscy piłkarze bardzo chwalili głośny doping naszych kibiców. W loży zasiedli ambasadorzy Polski i Brazylii.

Pierwsza połowa była dobra w wykonaniu Polaków, ale to było za mało na Brazylijczyków. Do przerwy przegrywaliśmy 1-3. Ostry, ale owocny przebieg miała dyskusja w polskiej szatni z udziałem kapitana związkowego Józefa Kałuży i prezesa PZPN płk. Kazimierza Glabisza. Nasz zespół wyszedł po przerwie na murawę strasburskiego stadionu zupełnie odmieniony i zagrał znakomicie.

W drugiej połowie spadł obfity deszcz, a kilka tysięcy polskich kibiców przecierało oczy nie mogąc poznać swojej drużyny. Polska zagrała wielki mecz w drugich 45 minutach, którą wygraliśmy 3-1. Prawie cały stadion, czyli Polacy i Francuzi dopingował znakomicie grającą naszą reprezentację. Końcowy wynik po 90 minutach to 4-4. A więc dogrywka.

W dogrywce pogrążyły nas dwa gole Leonidasa i tylko jeden gol z naszej strony. Przegraliśmy i końcowy wynik 5-6 wyeliminował nas z Mistrzostw Świata. Cztery gole znakomitego Wilimowskiego i gol Szerfke z rzutu karnego (po faulu na Wilimowskim) nie wystarczyły do awansu. Było blisko. Regulamin był bezlitosny. System pucharowy. Przegrywający odpadał z turnieju.

W naszej drużynie na światowym poziomie zagrali Ewald Dytko, Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz oraz Leonard Piontek. Wilimowski czterema fantastycznymi golami i wywalczonym rzutem karnym przyćmił legendarnego Leonidasa, który strzelił „tylko” trzy gole dla Brazylii. Brazylia awansowała do ćwierćfinału i ostatecznie zajęła 3 miejsce w turnieju.

Reprezentacja Polski grała w składzie: Madejski, Szczepaniak (kapitan) (Polonia Warszawa), Gałecki (Łódzki Klub Sportowy), Góra (Cracovia Kraków), Nyc (Polonia Warszawa), Dytko (GKS Dąb Katowice), Piec (Naprzód Lipiny), Piątek(Piontek) (Amatorski Klub Sportowy Chorzów), Scherfke(Szerfke) (Warta Poznań), Wilimowski (Ruch Wielkie Hajduki Chorzów), Wodarz (Ruch Wielkie Hajduki Chorzów).
Kapitan związkowy: Józef Kałuża. Trener: Marian Spojda i jego asystent Tadeusz Foryś.

Tu należy się jedno wyjaśnienie. Do 1964 roku skład reprezentacji był ustalany przez kapitana związkowego. Tak było u nas i tak było niemal we wszystkich krajach. Tak więc Józef Kałuża ustalał skład, ale nie był trenerem. Pierwszym trenerem PZPN w okresie dwudziestolecia międzywojennego był Marian Spojda, były reprezentacyjny pomocnik Warty Poznań i to on przygotowywał piłkarzy do meczu.

Reprezentacja Polski z 1938 roku była czołową drużyną Europy, która mogła osiągnąć znakomity wynik w następnych Mistrzostwach Świata w 1942 roku. Gdyby nie wojna …

Przegraliśmy z Brazylią i odpadliśmy z turnieju. Byliśmy tak blisko ćwierćfinału…. Emocje z tego meczu musiały nam wystarczyć na trzydzieści sześć lat, bo tak długo czekaliśmy na ponowny awans do grona najlepszych.

Ernest Wilimowski – geniusz i zdrajca.

Ernest „Ezi” Wilimowski (rocznik 1916) był napastnikiem światowej klasy. To najwybitniejszy polski piłkarz (obok Lewandowskiego) nie tylko w dwudziestoleciu międzywojennym, ale w całej historii polskiej piłki. Karierę rozpoczynał w FC Kattowitz. Klub miał charakter ściśle niemiecki, jego zawodnikami i kibicami byli głównie Niemcy. W 1933 roku Wilimowski zmienił barwy. Porzucił FC Kattowitz dla polskiego Ruchu Hajduki Wielkie (obecnie Ruch Chorzów), który był symbolem polskości na Górnym Śląsku.

Doskonały technik, perfekcyjny strzelec, gracz o niespotykanym fenomenalnym dryblingu i błyskawicznym przyspieszeniu, talent światowej skali. Tego co on umiał, nie potrafi nauczyć żaden trener. Prowadził piłkę krótko przy nodze, jego balans ciała był z pogranicza kuglarstwa.

Dla Polski rozegrał 21 meczów i strzelił 21 goli. Cztery gole z Brazylią, trzy razy był królem strzelców polskiej ligi i 4-krotnym mistrzem Polski z Ruchem Chorzów. W 1939 r. podczas ligowego meczu Ruchu z Unionem-Touring Łódź strzelił 10 goli.

Ostatni mecz w reprezentacji Polski 23-letni Wilimowski rozegrał 27 sierpnia 1939 r. Polska podejmowała wicemistrzów świata Węgrów i wygrała 4-2. Wiele osób na trybunach było w mundurach z powodu mobilizacji. „Enzi” strzelił trzy bramki, czwarta padła po wywalczonym przez niego karnym. Jednego gola strzelił tak, jak lubił najbardziej: wyminął wszystkich Węgrów , czekał na linii bramkowej, śmiał się… Pięć dni póżniej Niemcy zaatakowały Polskę.

Niestety po agresji Niemiec na Polskę Wilimowski okazał się zdrajcą. Założył niemiecki mundur. Wstąpił w szeregi hitlerowskiej policji. Grał w niemieckich klubach. W reprezentacji III Rzeszy w latach 1941-1942 rozegrał 8 meczów, strzelając w nich 13 goli.

W tym samym czasie jego koledzy z polskich boisk oraz jego zagorzali polscy kibice byli maltretowani w katowniach Gestapo, rozstrzeliwani przez Niemców, ginęli na Pawiaku i w Auschwitz. Po wojnie Wilimowski pozostał w Niemczech i nigdy nie przyjechał do Polski. Niektórzy obecnie próbują usprawiedliwiać jego zachowanie, ale sprawa jest oczywista. Zdradził Polskę.

Ernest „Ezi” Wilimowski (rocznik 1916) był napastnikiem światowej klasy. To najwybitniejszy polski piłkarz (obok Lewandowskiego) nie tylko w dwudziestoleciu międzywojennym, ale w całej historii polskiej piłki. Niestety po agresji Niemiec na Polskę Wilimowski okazał się zdrajcą. Założył niemiecki mundur. (Zdjęcie: Ilustrowany Kurier Codzienny, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego).

Trzecie miejsce w 1974 roku.

Po wspaniałym występie w 1938 roku musieliśmy czekać długie 36 lat na kolejny awans naszej reprezentacji do Mundialu. W finałach na boiskach RFN grało tylko 16. najlepszych drużyn z całego świata. W tamtych czasach wyjątkowo trudno było awansować do finałowej „16”.

Nasi wyeliminowali Anglię i Walię. Dramatyczny mecz na Wembley przeszedł do historii polskiego futbolu. Mieliśmy piłkarzy światowego formatu z samego topu takich jak: Deyna, Lato, Gadocha czy Szarmach.

Mistrzostwa Świata w 1974 roku w RFN. Najlepsza w historii reprezentacja Polski przed wygranym meczem z Włochami 2-1. Od lewej: Deyna, Tomaszewski, Gorgoń, Żmuda, Szymanowski, Kasperczak, Szarmach, Lato, Musiał, Gadocha, Maszczyk.

Trener Kazimierz Górski z przeciętnej europejskiej drużyny zrobił zespół światowej czołówki. Ukształtowana przez niego drużyna nie tylko wygrywała, lecz grała bardzo atrakcyjny futbol. Trzecie miejsce naszej reprezentacji w 1974 roku to gigantyczny sukces polskiego piłkarstwa. Chociaż Orły Górskiego mogły osiągnąć więcej, gdyby nie wodna murawa we Frankfurcie. Tak niewiele brakowało do finału stulecia Polska kontra Holandia z Cruyffem i Neeskensem…

Kazimierz Deyna został wybrany trzecim piłkarzem świata za Cryuffem i Beckenbauerem; Grzegorz Lato został królem strzelców turnieju; Robert Gadocha najlepszym lewoskrzydłowym świata. To była drużyna gwiazd pierwszej wielkości.

Trzecie miejsce w 1982 roku.

Na Mundialu w Hiszpanii w 1982 roku, gdzie wystąpiły 24 drużyny, nasza reprezentacja zagrała tylko dwa dobre mecze z Peru 5-1 i Belgią 3-0. Ale to wystarczyło do zdobycia brązowego medalu. W meczu o trzecie miejsce Francja wystawiła przeciwko Polsce rezerwowy skład bez Platiniego, Giresse’a, Rocheteau.

Francuzi byli załamani po półfinałowej porażce z Niemcami w rzutach karnych. To był jeden z najbardziej dramatycznych i najlepszych meczów całej dekady. W drugim półfinale Polska zdecydowanie przegrała z Włochami po nudnym meczu bez emocji.

Mundial 1982 w Hiszpanii. W studio telewizyjnym Boniek w koszulce Związku Radzieckiego. W tym samym czasie kilkanaście tysięcy Polaków siedziało w więzieniach i obozach internowania na mocy dekretu o stanie wojennym. Obok Bońka siedzi kapitan naszej reprezentacji Władysław Żmuda w polskiej koszulce z Orłem na piersi.

Polscy kibice najbardziej zapamiętali z Mundialu 82 trzy gole Zbigniewa Bońka w meczu z Belgią oraz jego przyjście do studia telewizyjnego po meczu ze Związkiem Radzieckim w radzieckiej koszulce CCCP. W tym samym czasie kilkanaście tysięcy Polaków siedziało w więzieniach i obozach internowania na mocy dekretu o stanie wojennym. Komuniści nie mieli litości dla ludzi o innych poglądach politycznych.

Lipiec 1982 rok. Stan wojenny w Polsce. Komunistyczny dyktator i przywódca PZPR gen. Wojciech Jaruzelski w rozmowie z przedstawicielami trzeciej drużyny na świecie: Zbigniewem Bońkiem, Grzegorzem Lato i trenerem Antonim Piechniczkiem po ich powrocie z Mundialu w Hiszpanii.

Takich sukcesów jak w 1974 i 1982 roku nigdy nie powtórzyliśmy. Nawet się do nich nie zbliżyliśmy. Mundial w Rosji w 2018 roku zakończył się naszą kompromitacją, a cztery lata póżniej w Katarze było niewiele lepiej. Nawet Robert Lewandowski, jedyny polski piłkarz klasy światowej, grał przeciętnie.

© (MARB)