Zamach na Hitlera w Warszawie.

Przywódca III Rzeszy Adolf Hitler mógł zginąć w zamachu już na początku wojny. Mogło to się stać 5 pażdziernika 1939 roku w dzień triumfalnego wjazdu Adolfa Hitlera do Warszawy, tydzień po kapitulacji stolicy Polski. Hitler przyjmował defiladę zwycięskiego Wehramachtu na placu Na Rozdrożu. Po defiladzie przejeżdzał swoim mercedesem przez skrzyżowanie Nowego Świata i Alei Jerozolimskich. A tam czekało na niego 500 kilogramów ładunków wybuchowych.

Hitler przybył do Warszawy lądując swym samolotem na lotnisku na Okęciu, gdzie przywitała go delegacja najwyższych dowódców wojsk biorących udział w walkach o Warszawę. Następnie silnie strzeżona kolumna samochodów przejechała ulicami miasta, m.in. przez Plac Marszałka Józefa Piłsudskiego (przemianowany na Adolf-Hitler-Platz) i Nowym Światem. Punktem kulminacyjnym była defilada jednostek Wehrmachtu w Alejach Ujazdowskich. Po defiladzie Hitler spotkał się krótko z liczną grupą zwykłych żołnierzy i oficerów. Później odleciał z lotniska na Okęciu do Berlina. Nigdy więcej do Warszawy już nie zawitał.

Na czas pobytu swego wodza w Warszawie Niemcy drastycznie ograniczyli Polakom możliwość poruszania się, zakazując pod groźbą śmierci wychodzenia na ulice w Śródmieściu, opuszczania domów, a nawet zbliżanie się do okien wzdłuż trasy przemieszczania się kolumny z Hitlerem. Ograniczenia te wprowadzono bez wcześniejszych zapowiedzi, nie podano przy tym przyczyny, przez co były dla mieszkańców zaskoczeniem i powodem do niepokoju. Pustymi ulicami miasta przemieszczały się liczne jednostki wojskowe z ciężkim sprzętem i duża liczba patroli policji.

Hitler na defiladzie w Warszawie. 5 pażdziernika 1939 roku. Po defiladzie przejechał swoim mercedesem nad 500 kilogramami ładunków wybuchowych. Był o włos od śmierci. (Fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.)

500 kilogramów trotylu.

Niewiele brakowało, a Hitler zginąłby 5 pażdziernika 1939 roku w zamachu tuż po defiladzie. Kilku polskich saperów mogło całkowicie odmienić losy wojny. Hitler jechał swoim opancerzonym mercedesem ulicą Nowy Świat. Był tam rów przeciwczołgowy wykopany w dniach oblężenia stolicy, a w tym rowie po obu stronach ulicy 500 kg trotylu w skrzynkach.

Hitler w Warszawie. 5 pażdziernika 1939 roku. Po defiladzie przejechał swoim mercedesem nad 500 kilogramami ładunków wybuchowych. Był o włos od śmierci. (Fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.)

Organizatorzy zamachu na Hitlera.

Organizatorem zamachu był Komendant Główny dopiero co powstałej Służby Zwycięstwu Polski(SZP) gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski. Nie brał bezpośrednio udziału w zamachu, ale był jego inicjatorem. Bezpośrednim organizatorem zamachu był major saperów Franciszek Niepokólczycki. W zaminowaniu ulicy brali udział: por. Franciszek Unterberger, por. Czesław Sawicki, kpt. Edward Brudnicki i por. Dominik Żelazko.

Komendant Główny SZP gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski rozkazał połączyć kablem skrzynie z trotylem, a końcówki odprowadzić do pobliskiej kawiarni. Tam dyżur przy detonatorze pełnił oficer-saper. Czekał na sygnał i niestety nie doczekał się. Nad tymi 500 kg trotylu przejechał Hitler. Był o włos od śmierci.

Dlaczego nie odpalono ładunku?

Do niepowodzenia zamachu przyczynili się Niemcy, którzy, wprowadzając zakaz poruszania się po mieście, przerwali kanały łączności Polaków. Na miejsce nie dotarł kierujący akcją szef sztabu dywersji SZP mjr. Franciszek Niepokólczycki, a obserwatorzy mający potwierdzić obecność Hitlera i łącznicy, którzy mieli dać znak saperowi musieli opuścić posterunki lub zostali usunięci przez Niemców. W każdym razie Hitler był blisko śmierci.

W 1951 roku w Kanadzie gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski na odczycie potwierdził przygotowania do zamachu. Nie wyjaśnił dlaczego skończyło to się niepowodzeniem. Po prostu nikt nie był w stanie odtworzyć sekwencji wydarzeń tego dnia. Było za dużo niewiadomych. Polacy jeszcze byli w szoku po niemieckiej agresji na Polskę.

Gdyby zamach się udał …

Usunięcie Hitlera w tym czasie miałoby decydujący wpływ na decyzje Niemiec w wojnie. Hitler był jej główną siłą napędową. Po jego śmierci władzę mógłby objąć Hermann Goering. Jednak Goering był znany z tego, że podejmował rozważne decyzje, na pewno uważnie słuchałby generałów, którzy w tym czasie doradzali ostrożniejsze posunięcia militarne. Czy w tej sytuacji Niemcy mogli uniknąć wojny z Francją i Wielką Brytanią?

Być może zaangażowane w konflikt państwa nie byłyby już w stanie znaleźć zadowalającego wszystkie strony rozwiązania, które doprowadziłoby do zawieszenia broni. Ale z drugiej strony, gdyby Niemcy rozpoczęli rozmowy z państwami zachodnimi, być może pozwoliłoby to uniknąć Polakom masowych represji, jakie z pewnością groziłyby po dokonaniu zamachu. Choć biorąc pod uwagę postępowanie Niemców w czasie kampanii wrześniowej, to chyba mało prawdopodobne.

Komendant Główny Służby Zwycięstwa Polski gen. Michał Karaszewicz – Tokarzewski (1943). Inicjator zamachu na Hitlera w 1939 roku. (Fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.)

„Kurier z Warszawy” Jan Nowak-Jeziorański stwierdził po wojnie, że: „dobrze się stało ponieważ zabicie Hitlera doprowadziłoby do rzezi mieszkańców Warszawy”. To dziwna ocena sytuacji wiele lat po wojnie. Przecież w 1944 roku i tak doszło do rzezi mieszkańców stolicy, szczególnie na Woli. W czasie Powstania Warszawskiego Niemcy nie mieli litości dla cywilnych mieszkańców nie biorących udziału w powstaniu. Zamordowali 200 tysięcy Warszawiaków.

© (MARB)