Akcja „Peking”(„Pekin”) zaczęła się 30 sierpnia 1939 roku w Gdyni. Przed południem Dowódca Floty na Oksywiu otrzymał rozkaz z Warszawy: „Wykonać Peking”, czyli odesłać kontrtorpedowce do Wielkiej Brytanii.
O godzinie 14.15 odkotwiczyły z redy Oksywia trzy kontrtorpedowce (W latach 1939-1945 w polskiej terminologii używano nazwy kontrtorpedowiec zamiast niszczyciel.): ORP „Błyskawica”(dowódca: komandor porucznik Włodzimierz Kodrębski), ORP „Grom”(dowódca: komandor podporucznik Aleksander Hulewicz) i ORP „Burza”(dowódca: komandor podporucznik Stanisław Nahorski).
Dywizjon kontrtorpedowców Marynarki Wojennej II RP skierował się w stronę Bałtyku. Płynęli do Wielkiej Brytanii pełną mocą, co w czasie pokojowym nie zdarzało się zbyt często. Czwarty z Dywizjonu ORP „Wicher”(dowódca: komandor porucznik Stefan de Walden) został w Zatoce Gdańskiej. I to był błąd dowództwa w Warszawie.
Opuściły Polskę trzy okręty i ponad pół tysiąca marynarzy. Na Bałtyku dowódca Dywizjonu kontrtorpedowców komandor porucznik Roman Stankiewicz dał polecenie zawiadomienia załóg, gdzie płyną, bo do tej pory wiedzieli o tym jedynie dowódcy okrętów. Wiadomość ta spowodowała głębokie przygnębienie, a nawet rozgoryczenie. Marynarze porównywali to do ucieczki. Nie mieli racji, ale dyscyplina została w pełni zachowana.
Nocą 30/31 sierpnia kontrtorpedowce przeszły przez cieśniny duńskie, a 1 września 1939 roku o godz. 17.30 zobaczyli kontury Edynburga i zawinęli do Leith w Szkocji. 3 września Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Niemcom, co oznaczało dla polskich okrętów rozpoczęcie walki z Niemcami u boku brytyjskiej Royal Navy.
Decyzja o odesłaniu kontrtorpedowców do Wielkiej Brytanii.
W połowie maja 1939 roku szef Kierownictwa Marynarki Wojennej (KMW) wiceadmirał Jerzy Świrski przedstawił Generalnemu Inspektorowi Sił Zbrojnych (GISZ) marszałkowi Edwardowi Śmigłemu-Rydzowi projekt odesłania czterech kontrtorpedowców do Wielkiej Brytanii wtedy, kiedy wojna z Niemcami będzie już nieunikniona. Sprawę tę szef KMW uzgodnił z Dowódcą Floty wiceadmirałem Józefem Unrugiem. Admirałowie Świrski i Unrug tworzyli zgodny tandem, który niepodzielnie rządził polską Marynarką Wojenną w latach 1925-1939.
Obaj admirałowie uznali, że kontrtorpedowce bez silnej bazy i bez wsparcia polskiego lotnictwa będą skazane na zagładę. Marszałek Śmigły-Rydz wstępnie zaaprobował ten projekt zastrzegając sobie tylko decyzję co do daty odesłania okrętów.
Niedługo póżniej Warszawa zgodziła się na odesłanie do Wielkiej Brytanii tylko trzech kontrtorpedowców. Ostateczną akceptację ewakuacji okrętów wyraził jeszcze w maju 1939 roku Generalny Inspektor Sił Zbrojnych marszałek Edward Śmigły-Rydz oraz brytyjska Admiralicja podczas polsko-brytyjskiej konferencji międzysztabowej w Warszawie.
Admirał Unrug tak to przedstawił w 1960 roku: „Obaj, czyli ja i admirał Świrski, uważaliśmy, że należy odesłać do Wielkiej Brytanii cztery kontrtorpedowce. Admirał Świrski mówił mi po wojnie, że zgodził się na pozostawienie jednego kontrtorpedowca w Polsce wobec silnego nacisku z Warszawy”.
Odejście polskich kontrtorpedowców na Zachód pozwoliło uczestniczyć polskim okrętom w działaniach wojennych u boku Royal Navy od samego początku wojny i uchroniło je od szybkiego zniszczenia, czego dowiódł los czwartego kontrtorpedowca ORP „Wicher”.
Losy ewakuowanych okrętów.
ORP „Błyskawica” brał udział w operacjach „Torch” (lądowanie aliantów w północnej Afryce), „Overlord” (lądowanie w Normandii) oraz w bitwie o Atlantyk. W 1947 roku okręt wrócił do Polski. Od 1976 roku pełni funkcję okrętu-muzeum w Gdyni.
ORP „Burza” walczył przeciwko Niemcom u wybrzeży Norwegii i Francji, osłaniał też konwoje na Atlantyku. Do Polski wrócił w 1951 roku i przez kilka lat pełnił funkcję stacjonarnej jednostki obrony przeciwlotniczej. W latach 1960–76 był okrętem-muzeum, potem trafił na złom.
ORP „Grom” walczył z Niemcami podczas ich inwazji na Norwegię. Nie miał szczęścia i nie doczekał końca wojny. 4 maja 1940 roku został trafiony dwoma bombami lotniczymi i zatonął w fiordzie Narvik. Zginęło 59 członków załogi.
ORP „Wicher” – czwarty z kontrtorpedowców, który został pominięty w akcji „Peking”. Jeszcze rankiem 3 września „Wicher” razem z „Gryfem” otworzyli ogień i uszkodzili dwa niemieckie kontrtorpedowce typu „Leberecht Maas”. Ale po południu byli bezradni wobec silnego ataku niemieckiego lotnictwa. Atak nastąpił z kilku stron.
ORP „Wicher” został zatopiony 3 września 1939 roku po godz. 15.00 przez niemieckie bombowce w porcie wojennym Hel. Jedna bomba trafiła w dziób, a dwie inne trafiły w śródokręcie. Okręt przewrócił się na prawą burtę i osiadł na dnie. Do ratującej się załogi Niemcy strzelali z broni pokładowej. Luftwaffe w powietrzu nie miało przeciwnika. Polskich myśliwców i bombowców tam nie było.
Wiceadmirał Józef Unrug. Walczył do końca.
Dowódca Floty wiceadmirał Józef Unrug był zastępcą Świrskiego. W kampanii wrześniowej dowodził Obroną Wybrzeża. Pomimo, że zostali odcięci od pozostałej części kraju, poddali się jako jedni z ostatnich w kraju, bo dopiero 1 października 1939 roku. Walczyli do końca. Wiceadmirał Unrug, wraz z innymi oficerami i uczestnikami walk, trafił do niewoli niemieckiej. Został umieszczony w oficerskim obozie jenieckim. Uwolniony w 1945 roku przez wojska amerykańskie. Zmarł w 1973 roku.
Wiceadmirał Jerzy Świrski. Ewakuacja do Rumunii.
Wiceadmirał Jerzy Świrski był dowódcą polskiej Marynarki Wojennej w latach 1925-1947.
W 1925 roku prezydent Stanisław Wojciechowski powołał go na szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej. W 1931 roku został mianowany kontradmirałem przez prezydenta RP Ignacego Mościckiego, a w styczniu 1941 roku już w Londynie awansowany na stopień wiceadmirała.
Wiceadmirałowi Świrskiemu nigdy nie zapomniano, że już 5 września 1939 roku ewakuował się z Warszawy do Pińska z całym sztabem i rodzinami. Nie zniszczono nawet tajnych dokumentów, które dostały się w ręce Niemców. Kilkanaście dni póżniej Świrski razem ze sztabem Naczelnego Wodza przekroczył granicę rumuńską. Na początku pażdziernika był już we Francji. Dla wielu jego podwładnych był to akt tchórzostwa. Tak uważali ci oficerowie i marynarze, którzy walczyli do samego końca na jednostkach pływających we wrześniu i pażdzierniku 1939 roku.
Kiedy w listopadzie 1939 roku wiceadmirał Świrski wspólnie z gen. Sikorskim, pojawił się na powitaniu polskich okrętów podwodnych „Orzeł” i „Wilk”, które przedarły się z Bałtyku do Wielkiej Brytanii, część ich załóg nie chciała mu podać ręki.
Świrski miał dobre stosunki z władzami brytyjskimi, które wymusiły na Naczelnym Wodzu gen. Sikorskim pozostawienie go na czele Marynarki Wojennej. Pozostał dowódcą Polskiej Marynarki Wojennej na Zachodzie do jej rozformowania w 1947 roku. Zmarł w 1959 roku w Londynie.
Zasługą wiceadmirała Świrskiego jest rozbudowa polskiej floty w II RP. Jest autorem akcji „Peking”, która uratował przed nieuchronnym zniszczeniem polskie kontrtorpedowce. I co najważniejsze, dowodził polską Marynarką Wojenną w godzinach najcięższej próby. Bilans jest pozytywny.
Literatura.
„Polskie Siły Zbrojne w II wojnie światowej”, tom I: Kampania wrześniowa 1939, część 5: „Marynarka Wojenna i obrona polskiego wybrzeża”, Londyn 1962. Fundamentalna praca Komisji Historycznej Polskiego Sztabu Głównego w Londynie. Książka powstała na podstawie oryginalnych dokumentów, relacji uczestników wydarzeń oraz relacji obydwu admirałów Jerzego Świrskiego i Józefa Unruga.
Jerzy Pertek – „Wielkie dni małej floty„. Najlepsza książka opisująca zmagania polskiej floty w czasie II wojny światowej. 12 wydań (od 1946 do 2011 roku). Kilka pokoleń Polaków wychowało się na tej książce.
© (MARB)