Operacja „Cezary” w latach 1948-1952 była wielką prowokacją i mistyfikacją sowieckiej bezpieki i Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego(MBP) zakończona rozbiciem antykomunistycznego podziemia w Polsce. Operacją kierowano z Moskwy. Utworzono tak zwaną „V Komendę WiN”, czyli fikcyjną strukturę Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” (WiN) całkowicie kontrolowaną przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa (UB).
Kluczową rolę w tej operacji odegrało dwóch zdrajców z Armii Krajowej: agent UB Stefan Sieńko ps.”Wiktor” i kapitan UB Henryk Wendrowski ps.”Zygmunt”. Bez udziału Sieńki operacja „Cezary” nie miała żadnych szans powodzenia. Był on członkiem IV Zarządu Głównego WiN i znał osobiście szefa londyńskiej Delegatury ppłk. Józefa Maciołka oraz jej kuriera kpt. Adama Boryczko.
Sieńko, który już prawdopodobnie od jesieni 1946 roku był agentem UB, zgodził się wziąć udział w operacji. Jego zdrada zadecydowała o sukcesie ubeckiej prowokacji.
WiN , czyli Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”.
Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” (WiN) powstało 2 września 1945 roku z inicjatywy byłych oficerów Armii Krajowej. Mimo deklarowanego cywilnego charakteru organizacja posiadała silne oddziały zbrojne. WiN domagała się, by Armia Czerwona i NKWD opuściły obszar Polski. Organizacja odrzucała kształt granicy wschodniej ustalony w Jałcie.
Początkowo chciała drogą walki politycznej nie dopuścić do zwycięstwa wyborczego komunistów po II wojnie światowej. Nie udało się. Przeprowadzone w atmosferze terroru wybory do sejmu ustawodawczego 19 stycznia 1947 r. zostały przez komunistów sfałszowane i tym sposobem uzyskali oni nielegalnie pełnię władzy w Polsce. Zachód schował „głowę w piasek” i nie odrzucił sfałszowanych wyników wyborów w Polsce.
Prezesi WiN.
Zrzeszenie WiN było największą organizacją konspiracyjną po II wojnie światowej. Jak szacują historycy, przez jego szeregi przeszło prawie 60 tysięcy działaczy i żołnierzy. WiN jest symbolem niezłomnej postawy niepodległościowej. Były cztery Zarządy Główne i czterech prezesów WiN.
Prezesi WiN: prezes I Zarządu płk. Jan Rzepecki (od 2 września 1945 do 5 listopada 1945), prezes II Zarządu płk. Franciszek Niepokólczycki (od listopada 1945 do 18 października 1946), prezes III Zarządu ppłk. Wincenty Kwieciński (od października 1946 do 5 stycznia 1947), prezes IV Zarządu ppłk. Łukasz Ciepliński (od 10 stycznia 1947 do 27 listopada 1947 roku).
Od marca 1948 roku do 28 grudnia 1952 roku ubecką prowokacją pod nazwą „V Komenda WiN” kierował Józef Kowalski „Kos” (pod tym nazwiskiem ukryli się trzej funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa: Henryk Wendrowski, Franciszek Abraszewski i Leon Łapiński).
I Zarząd Główny WiN i zdrada Rzepeckiego.
Prezesem I Zarządu Głównego WiN został płk. Jan Rzepecki, a jego zastępcą płk. Janusz Bokszczanin, którego po miesiącu zastąpił ppłk. Tadeusz Jachimek. Po zaledwie dwóch miesiącach działalności nastąpiły aresztowania. Zaledwie kilkanaście godzin po zatrzymaniu 5 listopada 1945 roku, Rzepecki sprzeniewierzając się obowiązkom dowódcy, zaczął się układać z komunistami, czyli po prostu „sypać” ludzi z WiN. Zaczął też „sypać” Antoni Sanojca. Współpraca Rzepeckiego i Sanojcy z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego była szokiem dla ludzi konspiracji.
Rzepecki, który miał lewicowe poglądy i wielkie aspiracje polityczne (należał do PPS), na sali sądowej zachował się w sposób niegodny oficera szkalując WiN, czyli organizację której był prezesem. Wydał komunistom cały majątek, który pozostał mu w spadku po AK, było to milion dolarów w złocie i banknotach, drukarnie, archiwa, radiostacje.
W tym samym czasie dziesiątki tysięcy byłych akowców-winowców żyło w skrajnej nędzy. Tak nie zachowuje się dowódca organizacji. Likwidacja kierownictwa WiN spowodowała chaos w organizacji, który szybko został przezwyciężony.
Prezesem II Zarządu Głównego WiN został pułkownik Franciszek Niepokólczycki, który póżniej na swoim procesie stwierdził wprost: „po wpadce płka. Rzepeckiego dla mnie było rzeczą niezrozumiałą, że człowiek, którego darzyłem tak dużym zaufaniem, w ciągu 24 godzin powiedział: rozkładam się całkowicie, proszę bardzo wszystko ujawniam”.
Nie wiadomo, w jaki sposób komuniści skłonili obu wytrawnych konspiratorów, Rzepeckiego i Sanojcę, do współpracy z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego. Na pewno nie byli bici i torturowani.
Dr hab. Tadeusz P. Rutkowski z Instytutu Historycznego UW:
„Płk Jan Rzepecki podczas procesu zachował się w sposób, który nie budzi szacunku. Motywem jego postępowania było przekonanie o klęsce sprawy polskiej na ówczesnym etapie sytuacji międzynarodowej. Podjął decyzję o grze z komunistami.
Rzepecki z więzienia ujawnił organizację WiN. Mówił wprost, kto w Zrzeszeniu odpowiada za konkretne obszary działalności i gdzie może zostać znaleziony przez bezpiekę. Ujawnił więc ludzi, którzy chcieli pozostać w konspiracji. Było to działanie skrajnie nieetyczne. Nawet zaprzyjaźniony z Rzepeckim Aleksander Gieysztor, szef Biura Informacji i Propagandy WiN, po latach wyrażał swoje zdziwienie postępowaniem Rzepeckiego”.
IV Zarząd Główny WiN.
Ppłk. Łukasz Ciepliński ps.”Ostrowski” był od 10 stycznia 1947 roku prezesem IV Zarządu Głównego WiN (kryptonim „Concordia”). Wcześniej w latach 1941-1945 był dowódcą Inspektoratu Rzeszów AK. Zarząd obsadził swoimi zaufanymi współpracownikami z rzeszowskiej AK. Dla swych działań uzyskał poparcie prymasa kardynała Augusta Hlonda i metropolity krakowskiego kardynała Adama Sapiechy.
W czerwcu 1947 roku spotkał się Jerzym Wożniakiem „Jackiem”, przybyłym z Londynu kurierem Delegatury WiN, który przekazał mu nowe szyfry, kalkę tajnopisu, pieniądze oraz informację, że nie należy spodziewać się konfliktu zbrojnego między mocarstwami.
Delegatura zagraniczna zalecała stopniowe „wygaszanie” zbrojnego podziemia w Polsce i przerzucanie najbardziej zagrożonych ludzi na Zachód. Ppłk.Ciepliński otrzymywał też coraz więcej niepokojących informacji z terenu. W Kraju narastał terror. Było coraz więcej aresztowań.
Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego(MBP) zwerbowało dziesiątki tysięcy donosicieli, a w więzieniach zamknęło ponad 100 tysięcy wrogich komunistom Polaków. Prezes Ciepliński nie wiedział, że 24-letni Stefan Sieńko ps.”Wiktor”- szef Biura Studiów IV Zarządu WiN, był agentem UB co najmniej od listopada 1946 roku.
WiNowskie kanały korespondencyjne z zagranicą.
Najważniejszy winowski kanał korespondencyjny z zagraniczną Delegaturą WiN i Zachodem prowadził przez ambasadę belgijską, gdzie zatrudnione były łączniczki organizacji: Janina Czarnecka ps.”Janka” i Helena Abakanowicz. Korespondencja WiN przechodziła pocztą dyplomatyczną. Wtajemniczony był także „Edward”-sekretarz ambasady belgijskiej.
Drugim ważnym winowskim kanałem była Szwecja. Michał Lisiński ps.”Olsson”, „Svensson” był sztokholmskim rezydentem WiN. Organizował kanał przerzutowy ze Szwecji za pośrednictwem skrzynek w Szczecinie („Basia”) i Gdyni(„Zośka”). Kurierami byli marynarze i rybacy. Jednym z nich był „Zenon”-współpracujący z WiN-em rybak, kursujący pomiędzy polskim Wybrzeżem a Bornholmem, gdzie przekazywał wiadomości lub pocztę łącznikom sztokholmskiej placówki WiN.
Ostatnie zebranie IV Zarządu WiN. Zlekceważony gryps „Anny”.
Pętla wokół WiN zaciskała się coraz mocniej. Ostatnie zebranie prezydium IV Zarządu Głównego WiN (przed aresztowaniem) odbyło się 10 pażdziernika 1947 roku w Zakopanem. Wzięli w niej udział prezes Ciepliński, Lazarowicz, Kawalec i Kubik.
Ludwik Kubik ps.”Juliusz” przedstawił gryps z więzienia (zdobył go przypadkowo szef łączności zewnętrznej mjr. Józef Batory ps.”Wojtek”) w którym łączniczka „Anna” Stanisława Kruczek oskarżyła Stefana Sieńkę o zdradę i współpracę z UB (Zeszyty Historyczne WiN, nr.5, sierpień 1994).
Zarząd WiN nie docenił „wagi” tego grypsu i zlekceważył sprawę. Uznali gryps „Anny” za mało wiarygodny, zaś szef Wydziału Informacji Mieczysław Kawalec wystąpił nawet w obronie Sieńki. To wydarzenie było bezpośrednim powodem rezygnacji Ludwika Kubika „Juliusza” ze stanowiska kierownika Wydziału Organizacyjnego w IV Zarządzie Głównym.
Dwa dni wcześniej bezpieka aresztowała bezpośredniego podwładnego „Juliusza” -szefa łączności wewnętrznej i kancelarii Józefa Szmida ps.”Łucja”. Kubik „Juliusz”, jako jedyny z Zarządu miał świadomość jak wielkie jest zagrożenie ze strony UB.
Sieńko był wówczas kierownikiem Biura Studiów w Wydziale Informacji IV Zarządu Głównego WiN. Dużo wiedział o organizacji, znał członków WiN i ich adresy. „Anna”, łączniczka Stefana Sieńki „Wiktora”, została aresztowana w listopadzie 1946 roku. Według relacji Danuty Sochówny ps.”Zakopiańska”, bliskiej znajomej Sieńki: „Anna” została wydana w ręce bezpieki na ulicy przez Stefana Sieńkę”. A oto kolejny cytat Sochówny: „Znałam Sieńkę „Wiktora”. Z początkiem 1947 roku w Krakowie patrol UB zatrzymał nas. On pokazał jakąś legitymację i odeszli”.
Prezydium, czyli ścisłe kierownictwo IV Zarządu WiN, zdecydowało jedynie o zawieszeniu kontaktów organizacyjnych do czasu wyjaśnienia sytuacji. Nie ostrzeżono winowców przed Sieńką, co miało dla nich tragiczne skutki w przyszłości. Nie poinformowano Delegatury w Londynie (poprzez ambasadę belgijską), że Sieńko to agent Urzędu Bezpieczeństwa. Skutki tego zaniechania były tragiczne dla całego podziemia.
W listopadzie dochodziło jeszcze do spotkań prezesa z poszczególnymi członkami prezydium, ale to już były ich ostatnie chwile wolności. UB miało już tak dobrze rozpracowany IV Zarząd, że wszyscy wraz z prezesem Cieplińskim zostali aresztowani 27 listopada 1947 roku. Potem zatrzymano ponad 3,5 tysiąca winowców i WiN faktycznie przestał istnieć.
Stanisława Kruczek ps.”Anna” – dzielna łączniczka.
Dwie osoby próbowały zatrzymać ubecką operację „Cezary”. Byli to kpt.Ludwik Kubik ps.”Juliusz”-kierownik Wydziału Organizacyjnego IV Zarządu WiN oraz łączniczka Stanisława Kruczek ps.”Anna”. „Anna”- w czasie wojny sanitariuszka w oddziałach AK podokręgu Rzeszów-po wojnie była studentką na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagielońskiego oraz łączniczką WiN u Stefana Sieńki ps.”Wiktor”.
„Opiekowała się” także skrzynką kontaktową Zarządu Obszaru Południowego WiN w Krakowie. Znała Maciołka i Sieńkę. Aresztowana przez UB 10 listopada 1946 roku. Udało jej się we wrześniu 1947 roku przekazać z więzienia wiadomość o zdradzie Sieńki „Wiktora”, który „wystawił” ją ubekom. Wiadomość (gryps) wyniosła z więzienia przypadkowo aresztowana kobieta nie związana z podziemiem.
Tylko kpt. Kubik „Juliusz” poważnie potraktował gryps „Anny”. Inni zlekceważyli tą kluczową dla organizacji informację. Po aresztowaniu IV Zarządu w listopadzie 1947 roku, UB dowiedziało się o grypsie „Anny”. Ona jedna wiedziała, że Sieńko to agent UB. Ta wiedza oznaczała dla niej wysoki wyrok. 30 czerwca 1947 roku została skazana na 10 lat więzienia. Bohaterska łączniczka i studentka, Stanisława Kruczek „Anna”, przeszła okrutne śledztwo i była wielokrotnie ciężko pobita. Trzymała się dzielnie. Nie wydała nikogo.
Powoli zapadała na chorobę psychiczną, ponieważ często bito ją prętem po głowie. Została zwolniona po kilku latach z więzienia w Fordonie, bo choroba postępowała i była już niegrożna dla Sieńki. Póżniej żyła pod opieką krewnych w Błażowej. Dzielna łączniczka wytrzymała okrutne tortury i nikogo nie wydała, a prezes I Zarządu WiN płk. Jan Rzepecki kilkanaście godzin po zatrzymaniu zaczął „sypać” ludzi z WiN.
Ludwik Kubik ps.”Juliusz”
Ludwik Kubik „Juliusz” podejrzewał Sieńkę „Wiktora” o zdradę, co uzasadnił na ostatniej odprawie IV Zarządu WiN w dniu 10 pażdziernika 1947 roku w Zakopanem. „Juliusz” utrzymywał alternatywny kontakt korespondencyjny z Delegaturą londyńską za pomocą tajnopisów wysyłanych w normalnych listach oficjalną pocztą na Zachód. Tym razem jednak nie zdążył podzielić się listownie swoimi podejrzeniami z Delegaturą.
W grudniu 1947 roku prowadzący śledztwo UB-ecy dowiedzieli się, z zeznań aresztowanych ppłk.Cieplińskiego i mjr.Lazarowicza, o podejrzeniach Kubika wobec Sieńki. Ludwika Kubika aresztowano 9 grudnia 1947 roku, ale UB nie miało wiedzy, czy Kubik zdążył poinformować Delegaturę w Londynie o zdradzie Sieńki „Wiktora”.
Bezpieka „wrabia” Ludwika Kubika ps.”Juliusz”.
Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego(MBP) wpadło wtedy na diabelski pomysł. Postanowiono skierować podejrzenie na Kubika „Juliusza” o spowodowanie wsypy w IV Zarządzie WiN. W pierwszym dokumencie organizacyjnym firmowanym przez ubecką „V Komendę WiN” i opracowanym w całości w Departamencie III MBP w Warszawie z datą 24 kwietnia 1948 roku, przekazanym do Londynu, były dwa dezinformujące fragmenty mające rzucić podejrzenie o spowodowanie wsypy na Ludwika Kubika.
W procesie IV Zarządu WiN Ludwik Kubik jako jedyny nie został stracony, a dostał „tylko” karę dożywotniego więzienia. W Delegaturze Zagranicznej wymierzenie Kubikowi kary dożywotniego więzienia odebrano jako potwierdzenie oskarżeń wysuwanych w korespondencji ubeckiej „V Komendy WiN”, że to Kubik mógł zdradzić. Jest prawie pewne, że wyrok ten był świadomym pociągnęciem bezpieki w grze z Delegaturą.
To pokazuje jak głęboko i tragicznie Kubik został uwikłany w brudną grę komunistów z MBP. W ten sposób uchronili i wzmocnili legendę zdrajcy Stefana Sieńko”Wiktora”, który dalej mógł spokojnie brać udział w operacji „Cezary”.
Zagłada IV Zarządu Głównego WiN.
Członkowie IV Zarządu Głównego WiN przeszli okrutne śledztwo pod sowieckim nadzorem. Jerzy Wożniak ps.”Jacek” spotkał ppłk. Cieplińskiego na sali rozpraw w listopadzie 1948 roku i opisał go jako: „człowieka zmaltretowanego, chodzącego o kulach, zniszczonego fizycznie”. W październiku 1950 roku, po brutalnych torturach, zorganizowano w Warszawie pokazowy proces osób z ostatniego faktycznego IV Zarządu Głównego WiN.
Przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie stanął ppłk. Łukasz Ciepliński ps.”Ostrowski”-prezes IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” i sześciu jego podkomendnych. Zostali skazani na karę śmierci przez sędziego płk. Aleksandra Wareckiego.
Prezydent PRL i jednocześnie agent sowieckiej NKWD, Bolesław Bierut, odmówił skazanym prawa łaski. Wyrok wykonano 1 marca 1951 r. w więzieniu na Mokotowie. Od 2011 roku ten dzień jest Narodowym Dniem Pamięci o Żołnierzach Wyklętych. 3 maja 2007 roku Order Orła Białego nadał pośmiertnie ppłk.Cieplińskiemu w uznaniu znamienitych zasług dla Rzeczpospolitej Polskiej prezydent Lech Kaczyński.
Egzekucja rozpoczęła się wieczorem. Skazani byli kolejno odprowadzani z cel na miejsce kaźni, a UB-ek strzelał im w tył głowy, na wzór katyński. Ciał zamordowanych nie wydano rodzinom. Pogrzebano je w nieznanym do dziś miejscu.
Śmierć ponieśli: prezes WiN ppłk. Łukasz Ciepliński, zastępca prezesa mjr. Adam Lazarowicz ps.”Klamra”, mjr. Mieczysław Kawalec, kpt. Józef Rzepka, kpt.Franciszek Błażej, mjr. Józef Batory i Karol Chmiel. To była kolejna bestialska zbrodnia komunistów. I wtedy właśnie Moskwa postanowiła utworzyć w Polsce fikcyjną „V Komendę WiN” na wzór operacji „Trust”.
Rozkaz z Moskwy o utworzeniu „V Komendy WiN”.
Po likwidacji IV Zarządu Głównego WiN napłynęły do Warszawy nowe rozkazy z Moskwy, aby: „nie likwidować WiN, a w jej miejsce utworzyć fikcyjną „V Komendę WiN” i utrzymywać łączność za pomocą podstawionej agentury”. Sowieci nadali tej operacji kryptonim „Arsenał 2”. W Polsce otrzymała kryptonim „Cezary”.
Za jej przebieg odpowiadał Wiktor Abakumow (właściwie Aba Kum), minister Bezpieczeństwa Państwowego Związku Sowieckiego, który miał bezpośredni nadzór z Moskwy nad operacją „Cezary”. MBP w Warszawie było ściśle podporządkowane poleceniom płynącym z Moskwy.
Pierwsza była operacja „Trust”.
Operacja „Cezary” wzorowana była na bolszewickiej operacji „Trust”, w ramach której sowiecka bezpieka Czeka utworzyła w 1921 roku fikcyjną organizację podziemną – Monarchistyczną Organizację Centralnej Rosji (MOR). W wyniku tej akcji wielu „białych” przywódców uwierzyło, że MOR utworzy podziemny, antybolszewicki rząd, a następnie zorganizuje powstanie zbrojne przeciw Sowietom.
Dzięki operacji udało się bolszewikom spenetrować zachodnie służby wywiadowcze, sparaliżować działalność wielu organizacji „białych”, a także zidentyfikować przeciwników komunistów na terenie Związku Sowieckiego. W latach 1948-1952 Sowieci powtórzyli tą operację w Polsce. Miała kryptonim „Cezary”.
Operacja „Cezary”, czyli ubecka „V Komenda WiN”.
Punktem wyjścia dla ubeckiej operacji „Cezary” było aresztowanie pod koniec 1947 roku wszystkich członków IV Zarządu Głównego WiN, a przejęcie archiwów organizacji dało Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego wgląd w największe tajemnice konspiracji. Uzyskano informacje o działalności Delegatury Zagranicznej WiN w Londynie (kryptonim „Dardanele”) oraz o kulisach łączności z krajem.
Łączność tą utrzymywano za pomocą dwóch skrzynek kontaktowych w Jeleniej Górze i Prudniku oraz trzech punktów kontaktowych. UB dowiedział się także, że na jeden z tych punktów miał przybyć kurier londyńskiej Delegatury. III Departament MBP, na polecenie Moskwy, przygotował prowokację i podjął grę z londyńską Delegaturą.
Opracowano koncepcję utrzymania dotychczasowej łączności z „Dardanele”, za pomocą podstawionej agentury, którą została „V Komenda WiN”. W ramach gry powołano prowokacyjną „V Komendę Główną WiN” składającą się z kadrowych funkcjonariuszy UB i ich współpracowników.
Przez pięć kolejnych lat „V Komenda” działała w Polsce, a w jej aktywność wciągano także osoby nieświadome jej prowokatorskiego charakteru. Głównym wykonawcą operacji był kpt. Henryk Wendrowski. Nadzór nad akcją przejęli dyrektor Departamentu III MBP do walki z podziemiem płk. Leon Andrzejewski, (właściwie Lajb Wolf Ajzen)– działacz komunistyczny pochodzenia żydowskiego oraz płk. Józef Czaplicki (właściwie Izydor Kurc).
Generał Fieldorf ps.”Nil” odmawia ubekom.
Urząd Bezpieczeństwa stanął przed dylematem, kto ma firmować istnienie „V Komendy WiN”, tak aby zachować wiarygodność wobec Londynu. Próba nakłonienia do tego gen. Emila Fieldorfa, legendarnego „Nila” i byłego szefa „Kedywu” AK, zakończyła się klęską.
Kiedy generał odmówił, aby nie zdekonspirować operacji, dokonano na nim mordu sądowego. Według Wincentego Orlińskiego, przebywającego z nim przez kilka miesięcy w jednej celi, generał był nieustannie namawiany do współpracy przez wysokich funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.
Zdrada Stefana Sieńko ps.”Wiktor”.
Po odmowie współpracy generała Emila Fieldorfa”Nila” i kuriera z Londynu Jerzego Wożniaka ps.”Jacek”, ostatecznie MBP, po akceptacji Moskwy, wytypowało 24-letniego Stefana Sieńko ps. „Wiktor” na osobę, która ma uwiarygodnić istnienie „V Komendy WiN”.
Był on członkiem IV Zarządu Głównego WiN. Ale najważniejsze było to, że znał osobiście szefa londyńskiej Delegatury ppłk. Józefa Maciołka oraz jej kuriera kpt. Adama Boryczko. Sieńko, który już prawdopodobnie od jesieni 1946 roku był agentem UB, zgodził się wziąć udział w operacji. Jego zdrada zadecydowała o sukcesie ubeckiej prowokacji.
18 grudnia 1947 roku Sieńko „Wiktor” spotkał się z kurierem z Londynu Adamem Boryczką i przekonał go o odbudowaniu organizacji, na czele której stali „Kos” i „Zygmunt” (faktycznie kadrowi oficerowie MBP), a także sam Sieńko.
I to właśnie takiemu – już całkowicie kontrolowanemu przez UB – kierownictwu V Komendy WiN, Adam Boryczko w imieniu londyńskiej Delegatury przekazał kilka miesięcy póżniej, w kwietniu 1948 roku, 35 tysięcy dolarów. W zamian odebrał pierwszą instrukcję „nowej” V Komendy WiN dla „Dardaneli”.
„Dardanele” – londyńska Delegatura WiN.
„Dardanele” to kryptonim zagranicznej Delegatury WiN w Londynie. Jej zadania to zdobywanie pieniędzy na działalność WiN w Kraju, przerzucanie na Zachód zdekonspirowanych żołnierzy AK-WiN oraz dokumentowanie sowieckiego terroru w Polsce. Była strukturą podległą krajowym Zarządom Głównym WiN.
Kierowali nią ppłk. Józef Maciołek ps.”Roman” oraz Stefan Rostworowski ps.”Ignacy”, oficjalni delegaci WiN, którzy we wrześniu 1946 roku jako emisariusze WiN przedostali się z Polski do Londynu. Najpierw na belgijskim statku wiozącym węgiel z Gdyni do Szwecji (dzięki pomocy ambasady belgijskiej), następnie także drogą morską do Wielkiej Brytanii na statku wiozącym drewno.
Jeszcze w Polsce obaj byli zaciekle poszukiwani przez Urząd Bezpieczeństwa. Ppłk.Maciołek był kierownikiem zagranicznej Delegatury WiN w latach 1946-1953. Delegatura miała swoje oddziały m.in. we Francji, RFN i Szwecji.
Stefan Sieńko „Wiktor” był dobrze znany ppłk. Maciołkowi ponieważ służył pod jego rozkazami jeszcze w Armii Krajowej na Rzeszowszczyżnie. Ta znajomość umożliwiła uwiarygodnienie „V Komendy WiN” w oczach londyńskiej Delegatury WiN. W listopadzie 1950 roku Józef Maciołek i Edward Kulikowski podpisali umowę o współpracy z Centralną Agencją Wywiadowczą(CIA). Siedzibę Delegatury WiN przeniesiono do Monachium. Tam też powstał ośrodek szkoleniowy dla przybywających z kraju członków WiN.
Ale to wszystko rozpadło się jak domek z kart, gdy okazało się, że tak zwana „V Komenda WiN” to ubecka prowokacja. Sowieci i MBP zakończyli operację „Cezary” w grudniu 1952 roku, a w sprawozdaniu ppłk. Maciołka z maja 1953 roku jest następujący tekst: „Wiktor”-nazwisko prawdziwe Sieńko odgrywał ważną rolę w Kierownictwie WiN. Poza tym w Kierownictwie było wiadomo, że jest to człowiek do którego ja mam największe zaufanie”.
Stefan Sieńko ps. „Wiktor” – były akowiec, który zniszczył WiN.
Stefan Sieńko ps.”Wiktor” był centralną postacią w całej operacji „Cezary”. W podziemiu był od początku wojny. Najpierw w ZWZ/AK, a potem w WiN. Brał udział w akcjach dywersyjnych i wywiadowczych. Stefan Sieńko pochodził z Mokłuczki w gminie Błażowa na Rzeszowszczyźnie. W czasie okupacji był żołnierzem AK, absolwentem konspiracyjnej podchorążówki, a następnie zastępcą dowódcy plutonu w Placówce AK Błażowa. Uczestniczył w wielu akcjach zbrojnych i był wyróżniany za odwagę.
Po zajęciu Rzeszowszczyzny przez Armię Czerwoną pozostał w konspiracji. Na początku 1947 roku roku awansował na kierownika Biura Studiów w Wydziale Informacji IV Zarządu Głównego WiN, a już co najmniej od listopada 1946 roku był konfidentem UB. Brak informacji jak został zwerbowany przez bezpiekę.
Gdy na przełomie listopada i grudnia 1947 roku IV Zarząd WiN dotknęła fala aresztowań, również Sieńko trafił w ręce UB. Jego aresztowanie było sfingowane. Sieńko przecież już od ponad roku (jesieni 1946 roku) był agentem UB. W grypsie z więzienia, we wrześniu 1947 roku, jego łączniczka „Anna” oskarżyła Stefana Sieńkę o współpracę z UB i jej aresztowanie 10 listopada 1946 roku.
Z dokumentów UB wynika, że Sieńko już w grudniu występował jako agent bezpieki na etacie. Zgodził się stworzyć na polecenie MBP tak zwaną „V Komendę WiN”. Po sfingowaniu ucieczki z aresztu Sieńko na nowo nawiązał zerwane kontakty z pozostającymi jeszcze na wolności działaczami, poinformował też Delegaturę Zagraniczną WiN o podjętej przez siebie próbie odbudowy organizacji.
Sieńko „Wiktor” to kluczowa postać w operacji „Cezary”, bo to on umożliwił uwiarygodnienie „V Zarządu WiN” w oczach londyńskiej Delegatury WiN, która miała kryptonim „Dardanele”. Jako swojego zastępcę wprowadził na punkty kontaktowe w Prudniku i Jeleniej Górze funkcjonariusza MBP kapitana Henryka Wendrowskiego „Zygmunta”. To druga najważniejsza postać w tej operacji, były akowiec, ubek i sowiecki agent.
Kpt/płk. UB Henryk Wendrowski ps. „Zygmunt”.
Henryk Wendrowski ps.”Zygmunt”, „Kos” w czasie wojny był w stopniu plutonowego żołnierzem Biura Informacji i Propagandy Okręgu Białostockiego Armii Krajowej. Latem 1944 roku został aresztowany przez Sowietów. Natychmiast zgodził się współpracować.
Przekazał sowieckiej bezpiece NKWD fotografie dowódców okręgu i obwodu Białystok AK. Dysponował nimi, bo przez jakiś czas służył w komórce legalizacyjnej i posiadał kopie dokumentów i zdjęć. Jego donosy przyczyniły się do aresztowania i zamordowania wielu Polaków.
Wendrowski dnia na dzień stał się antypolskim bandytą. Z akowca przeistoczył się w sowieckiego kapusia. Był bardzo grożny, bo dobrze znał środowisko podziemia niepodległościowego. Jest odpowiedzialny za śmierć kilkuset Polaków.
Gdy przeniesiono go służbowo z sowieckiego NKWD do Urzędu Bezpieczeństwa, to zaczął specjalizować się w podszywaniu w działaczy podziemia i odnosił niestety duże sukcesy. Podstępnie zlikwidował oddział NSZ „Bartka”, a póżniej wykazał się w operacji „Cezary”.
Wendrowski i podstępna likwidacja oddziału NSZ „Bartka”.
Według Instytutu Pamięci Narodowej, Wendrowski (jako kapitan „Lawina”) dowodził w 1946 roku akcją UB przeciwko oddziałowi żołnierzy wyklętych NSZ na Podbeskidziu, którymi dowodził kapitan Henryk Flame ps.”Bartek”. Wendrowski przybył do obozu „Bartka” w okolicach Baraniej Góry jako wysłannik fałszywego Okręgu Śląskiego Narodowych Sił Zbrojnych i namówił członków oddziału na wyjazd na ziemie zachodnie, zorganizowany rzekomo przez dowództwo Okręgu NSZ.
Faktycznie przez cały czas akcja była kierowana przez UB. Po przetransportowaniu około 200 członków oddziału do wcześniej przygotowanego miejsca, zostali oni odurzeni alkoholem i następnie bestialsko rozstrzelani podczas snu.
Prawie 200 żołnierzy wyklętych antykomunistycznego podziemia zostało zamordowanych w okolicach Grodkowa, podczas fikcyjnej próby przerzutu na Zachód. Egzekucji mieli dokonywać Rosjanie, a będący na miejscu funkcjonariusze UB stanowili jedynie obstawę terenu.
Następną grupę żołnierzy NSZ z tego zgrupowania zamordowano przez umieszczenie w uprzednio zaminowanym baraku i wysadzenie go w powietrze. Ubek Wendrowski jest odpowiedzialny za wymordowanie 200 żołnierzy oddziału „Bartka”. To zbrodniarz komunistyczny.
„Cezary” , czyli 5 lat ubeckiej prowokacji.
W kwietniu 1948 roku kurier z Londynu ponownie pojawił się w Jeleniej Górze. Był to kapitan Adam Boryczko, cichociemny, oficer AK na Wileńszczyżnie, były dowódca 6.Brygady Wileńskiej i szef tamtejszego Kedywu. Spotkał się z Wendrowskim „Zygmuntem”. Mimo początkowej nieufności wobec podejmującego go Wendrowskiego, uwierzył w autentyczność organizacji dopiero na kolejnym spotkaniu w Warszawie, ponieważ pojawił się znany mu już „Sieńko „Wiktor”.
Wendrowskiemu i Sieńce udało się przekonać Boryczkę, że są przedstawicielami odtworzonego kierownictwa WiN. Na jego czele miał stać niejaki „Kos”, kierownikiem organizacyjnym był Sieńko, a szefem informacji Wendrowski.
Kurierowi Boryczce przekazano spreparowane przez III Departament MBP sprawozdanie informacyjne dla Delegatury sugerujące, że wsypę IV Zarządu miał rzekomo spowodować Ludwik Kubik „Juliusz”. Tak rozpoczęto trwającą pięć lat grę operacyjną o kryptonimie „Cezary”. Zdecydowana większość ówczesnych współpracowników Sieńki działała w dobrej wierze, z przekonaniem o kontynuacji niepodległościowej pracy. Byli całkowicie nieświadomi ubeckiej prowokacji.
Wiosną 1948 roku Urząd Bezpieczeństwa przystąpił do drugiego etapu gry, który przewidywał przechwycenie i wykorzystanie kontaktów i dróg przerzutowych londyńskiej Delegatury WiN oraz poddanie kontroli działalności i powiązań organizacyjnych podziemia niepodległościowego w Polsce.
Prowokacja UB sięgała także ambasady belgijskiej. Wendrowski był w stałym kontakcie z sekretarzem ambasady i z jego pomocą wysyłał pocztą dyplomatyczną sfingowane materiały na Zachód i do zagranicznej Delegatury WiN.
W październiku doszło do kolejnego przyjęcia kuriera z Londynu, który przywiózł 30 tysięcy dolarów na potrzeby organizacji, a zabrał do Londynu spreparowane przez MBP materiały informacyjne oraz instrukcje „V Komendy” dla Delegatury. W tym momencie stało się jasne, że przygotowana przez UB prowokacja okazała się skuteczna, a akcja „Cezary” rozwija się pomyślnie dla bezpieki. Potwierdzeniem tej tezy jest fakt, iż od tej pory łączność pomiędzy „Dardanele” a krajem była utrzymywana bardzo regularnie i bez żadnych przeszkód.
Uwiarygodnienie „V Komendy WiN” w Londynie.
Wobec podnoszonych w Londynie zastrzeżeń co do wiarygodności „V Komendy WiN”, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego postanowiło wysłać jako emisariusza Jerzego Cichalewskiego ps.”Jerzy”, doradcę politycznego, który był przekonany o autentyczności WiN i był nieświadomy ubeckiej prowokacji. Jego „udany” wyjazd do Londynu w sierpniu 1949 roku, odbyte spotkania, wzmocniły legendę WiN i wyjaśniły wątpliwości związane z wiarygodnością nowego kierownictwa „V Komendy WiN”.
Wyjazd Cichalewskiego byłby całkowitym sukcesem MBP, gdyby nie fakt, iż „kurier” odmówił powrotu do kraju, tłumacząc swoją decyzje obawą przed aresztowaniem przez bezpiekę. Następni kurierzy, którzy wyjeżdżali na Zachód byli dobierani pośród osób, które posiadały rodziny w kraju – bezpieka taktowała je jako zakładników.
Sieńko ps. „Wiktor”, jako były akowiec, stanowił doskonałe uwiarygodnienie V Komendy WiN. W latach 1948-1952, poczynając od znajomych Sieńki, podporządkowywano fikcyjnemu dowództwu WiN resztki antykomunistycznego podziemia, a następnie likwidowano w dogodnym momencie.
Drugim zadaniem była infiltracja struktur polskiej emigracji oraz dezinformowanie Amerykanów z CIA. Umożliwiała to umowa, jaką Delegatura Zagraniczna WiN podpisała z Centralną Agencją Wywiadowczą(CIA).
CIA otrzymywała od kurierów z Polski sfingowane przez UB raporty oraz szkoliła ludzi z WiN. W ich przerzucaniu przez granicę brał udział sam Sieńko. Gdy wracali do Polski wpadali w „sieci” UB, a potem więzienie lub kara śmierci za rzekome szpiegostwo, mimo że nie mieli oni nawet szansy podjąć się tej działalności.
Wendrowski i Sieńko to prowokatorzy, którzy namówili setki osób w Polsce do działałalności konspiracyjnej, którzy dostawali zadanie wytypować następnych potencjalnych członków organizacji. Dzięki temu UB zewidencjonowało ponad 2 tysiące osób w całym kraju, którzy byli gotowi do podjęcia konspiracyjnej działalności. Potem UB/SB zniszczyła im życie.
Ksiądz Stanisław Kluz – ostatni emisariusz WiN.
Ksiądz Stanisław Kluz(1917-1982) – absolwent gimnazjum w Łańcucie(1936) – był w czasie wojny kapelanem Armii Krajowej na Rzeszowszczyźnie(ps.”Czak”), a od 1945 roku emisariuszem WiN-u. Jako czynny działacz Zrzeszenia WiN prowadził działalność na terenie Rozwadowa, gdzie był prefektem gimnazjum(1944-1946). Po rozpracowaniu II Zarządu Głównego WiN, kierowanego przez prezesa Franciszka Niepokólczyckiego, został aresztowany w 1946 roku. W więzieniu przebywał trzy lata, do 1949 roku.
Latem 1951 r. ubecy z fikcyjnej V Komendy WiN, Sieńko i Wendrowski, ponownie nawiązali kontakty z księdzem Kluzem. Wendrowski ps.”Zygmunt” prawie zmusił księdza do „misji” do Londynu. To była prowokacja. Ksiądz Kluz został zatrzymany 16 grudnia 1952 roku przez komunistyczną bezpiekę (kolegów Wendrowskiego) w Węglińcu k. Lubania jako emisariusz V Komendy WiN. Był ostatnim emisariuszem WiN.
Ksiądz Stanisław Kluz, odważny Polak, to autor jednej z pierwszych publikacji o WiN. Jego rewelacyjna książka wspomnieniowa pt. „W potrzasku dziejowym. WiN na szlaku AK” została wydana w Londynie w 1978 roku. Ksiądz Kluz opisuje swoje spotkania z „Zygmuntem”. Podejrzewał już wtedy, w 1951 roku, że to prowokacja UB, ale nie powiedział tego głośno, dlatego przeżył.
Gdy początkowo Kluz odmówił podjęcia się misji emisariusza WiN, to wtedy „Zygmunt” Wendrowski z naciskiem w głosie powiedział: „Ksiądz był i jest w konspiracji…w każdej chwili może zostać aresztowany”. To była grożba i od tego momentu Kluz zaczął podejrzewać, że „Zygmunt” to ubecki prowokator. I miał rację.
Nigdy nie poznał kulisów tej prowokacji ponieważ zmarł w 1982 roku, a akta operacji „Cezary” zostały ujawnione pod koniec lat 90. Prześladowany przez władze komunistyczne ksiądz Kluz wyemigrował do Anglii w 1961 roku. W 1969 roku zorganizował w Leeds zjazd WiNowców. Spisywał i nagrywał ich relacje. Był duszpasterzem w Laxton Hall i Ilford Park. Zmarł nagle 10 maja 1982 roku w wieku 65 lat. (Wójcik, „Ksiądz Stanisław Kluz”, „Zeszyty Historyczne WiN-u” 1992, nr 2, październik).
Sowieci kończą operację „Cezary” w grudniu 1952 roku.
Zakończenie operacji „Cezary” nastąpiło niespodziewanie, w momencie gdy bezpieka przystąpiła do budowania struktur w terenie, czyli wciągania w pułapkę wielu patriotycznych Polaków. Była to decyzja polityczna sowieckiego dyktatora i zbrodniarza Józefa Stalina przekazana Bolesławowi Bierutowi-prezydentowi PRL i agentowi NKWD. Sowieci zadecydowali o przerwaniu operacji w grudniu 1952 r. mimo odnoszonych wówczas sukcesów.
Moskwa obawiała się jej zdemaskowania, co zaprzepaściłoby możliwość propagandowego wykorzystania dotychczasowych rezultatów. Wywiad sowiecki miał już bowiem otrzymać sygnały, że Amerykanie zorientowali się w istocie mistyfikacji. Właśnie dlatego 28 grudnia 1952 r. zakończono operację „Cezary”. Polska Agencja Prasowa poinformowała, że: „kierownictwo „V komendy WiN” dobrowolnie ujawniło się i nawołuje do włączenia się w budowę socjalistycznego państwa”.
Równolegle w całej Polsce nastąpiły aresztowania członków WiN, nieświadomych swego udziału tej ubeckiej prowokacji. Żniwo operacji „Cezary” było krwawe. Zamordowano setki, a zniszczono życie tysiącom polskich rodzin.
Operacja „Cezary” uderzyła bardzo dotkliwie w antykomunistyczne podziemie w Polsce. Uzyskane w jej trakcie informacje posłużyły UB do rozpracowania działających jeszcze w Polsce różnych organizacji podziemnych.
W czasie operacji „Cezary” bezpieka przejęła przesłanych z Zachodu 17. radiostacji, ponad milion dolarów i kilkaset kilogramów złota.
Aresztowano również przerzucanych z Zachodu emisariuszy, podsyłając w zamian agentów UB. Mając kontakty z amerykańskimi i brytyjskimi służbami, bezpieka mogła poznawać ich faktyczne zamiary i cele, co rzeczywiście pozwalało jej się poczuć jak prawdziwy zwycięzca w wywiadowczej wojnie z Zachodem.
Była to największa prowokacja komunistycznej bezpieki wobec Zachodu. Według danych MBP brało w niej udział na stałe 67 funkcjonariuszy UB. Wielu z nich to sowieci. Jednak tylko kilku z nich wprowadzonych było w meritum gry.
Bohaterowie z WiN. Poszkodowani na całe życie.
Ci, polscy bohaterowie z WiN, którzy nie zostali straceni lub nie zmarli w więzieniu, najczęściej otrzymali wyroki dożywotniego lub długoletniego więzienia i tylko zmiana sytuacji politycznej w 1956 r. pozwoliła im wyjść zza krat.
Borykali się z poważnymi problemami zdrowotnymi, będącymi skutkiem okrutnych śledztw i przebywania w więzieniach. Mieli wielkie problemy w znalezieniu mieszkania i pracy, nie pozwalano im studiować. Nie mieli spokoju do końca życia w PRL, postarali się o to funkcjonariusze UB/SB.
Kpt. Adam Boryczko – szef łączności „Dardanele” z Krajem.
Kapitan Adam Boryczko ps.”Brona”,”Tońko” został przez Delegaturę Zagraniczną WiN powołany na szefa łączności tej organizacji z Krajem. Trzy razy między 1947 a 1952 rokiem odwiedzał Kraj. Przywoził pieniądze dla organizacji, sprawozdania i meldunki. W drodze powrotnej zabierał materiały wywiadowcze i sprawozdania.
Nie wiedział, że od wiosny 1948 roku WiN była spenetrowana przez bezpiekę, że każdy jego krok był obserwowany, a dostarczane pieniądze i meldunki przejmował komunistyczny aparat bezpieczeństwa.
Po raz czwarty udał się do Polski w 1954 roku. Kpt. Adam Boryczko, cichociemny AK i kurier WiN w czerwcu 1954 roku przybył nielegalnie do Polski, by wyjaśnić, czym była naprawdę „V Komenda WiN” i dlaczego zakończyła działalność grudniu 1952 roku. To była absurdalna decyzja przełożonych Boryczki, aby wysyłać go do Polski, bo był przecież całkowicie rozpracowany przez bezpiekę. Został aresztowany wkrótce po przekroczeniu granicy.
Kapitan Adam Boryczko to polski bohater narodowy: cichociemny, członek „Wachlarza” i dowódca ośrodka dywersyjnego Dyneburg, gdzie osobiście wysadził w powietrze kilka niemieckich pociągów, szef Kedywu w Okręgu Wileńskim AK, dowódca 6. Brygady Wileńskiej AK i Żołnierz Wyklęty na kresach, odznaczony Orderem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych.
Dwukrotnie ciężko ranny. Człowiek z tak wspaniałym życiorysem został skazany przez komunistów na karę śmierci, zamienioną potem na 25 lat więzienia. W 1967 roku po 13 latach odzyskał wolność. Zamieszkał w Warszawie. Zmarł w 1988 roku.
Rotmistrz Marian Okulicz-Kozaryn. Punkt kontaktowy WiN w Jeleniej Górze.
Rotmistrz Marian Okulicz-Kozaryn za udział w walkach z Sowietami w 1920 roku odznaczony został Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyżem Walecznych. Od maja 1944 roku był szefem wywiadu i kontrwywiadu w 6. Wileńskiej Brygadzie AK. Miał pseudonim „Dryja”. Wtedy poznał porucznika Adama Boryczkę ps.”Tońko”. W lipcu 1944 roku jako dowódca kompanii uczestniczył w operacji „Ostra Brama”, w trakcie której został ciężko raniony w twarz.
Od połowy 1946 roku zamieszkał w Jeleniej Górze i pracował jako urzędnik. Współpracował z WiN. Jego mieszkanie było punktem kontaktowym tej organizacji. Zatrzymywał się u niego Adam Boryczko-kurier WiN z Londynu i jego kolega z 6.Brygady Wileńskiej AK. Rotmistrz Marian Okulicz-Kozaryn został aresztowany przez bezpiekę w kwietniu 1951 roku. Nie miał pojęcia, że „V Komenda WiN” to ubecka prowokacja. Skazany na 15 lat więzienia. Zmarł w lutym 1955 roku.
„Zygmunt” i „Wiktor”. Dalsze losy.
Kpt/płk. UB Henryk Wendrowski ps.”Zygmunt” w swojej karierze doszedł do stanowiska zastępcy szefa departamentu w MBP. W sierpniu 1968 roku został przeniesiony z MSW do MSZ. Już we wrześniu 1968 został mianowany ambasadorem PRL w Kopenhadze. Po pięciu latach wrócił do kraju, ale w dalszym ciągu służył PRL-owi jako dyrektor departamentu łączności w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Zwieńczeniem jego kariery dyplomatycznej było stanowisko ambasadora PRL w Islandii. Ubecki funkcjonariusz „kpt. Lawina” lub „Zygmunt” zmarł w 1997 roku nie doczekawszy żadnych konsekwencji za swoją antypolską działalność i służbę w zbrodniczym stalinowskim UB. Według historyka Instytutu Pamięci Narodowej dr.Tomasza Łabuszewskiego ubecka aktywność Henryka Wendrowskiego mogła przyczynić się do śmierci nawet kilkuset i aresztowania kolejnych kilku setek ludzi z podziemia niepodległościowego. Jego rodzina zmieniła nazwisko.
Stefan Sieńko ps.”Wiktor” po 1952 roku nadal był związany z resortem bezpieczeństwa. Póżniej zmienił imię i nazwisko i pracował jako dziennikarz Andrzej Kazimierowicz w piśmie „Gromada- Rolnik Polski”. W swoich rodzinnych stronach na Rzeszowszczyźnie uchodził nawet w czasach III RP za wojennego bohatera aż do momentu ujawnienia archiwów Urzędu Bezpieczeństwa…On i jego rodzina pozostali związani z bezpieką i milicją.
Film „Operacja Cezary”
Zachęcam do obejrzenia znakomitego filmu „OPERACJA CEZARY”. To film dokumentalno – fabularyzowany z 2017 roku ( 55 minut). Reżyserem i scenarzystą filmu jest Sławomir Górski. Producent wykonawczy: Telewizja Polska SA, Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, Film Open Group. Przed kamerą zgodził się wystąpić 94-letni Stefan Sieńko ps.”Wiktor”. Okazał się znakomitym aktorem. Dużo mówił, ale nie przyznał się do zdrady i odpowiedzialności za śmierć wielu jego kolegów z konspiracji AK i WiN.
Prof. dr hab. Tomasz Balbus z Instytutu Bezpieczeństwa i Spraw Międzynarodowych:
„Zdrajca wydający bezpiece swoich kolegów z konspiracji AK-WiN Stefan Sieńko dożył na Rzeszowszczyźnie pod zmienionym nazwiskiem w spokoju sędziwych lat. Konfidenta odnalazł i namówił do zwierzeń przed końcem ziemskiej drogi Sławomir Górski. Nie było to łatwe. Na śmierć został skazany przez komunistów krewny Sieńki, kurier Delegatury Zagranicznej WiN ppor. Jerzy Woźniak „Jacek”. Wyrok ten został zmieniony na dożywocie po wstawiennictwie Zofii Dzierżyńskiej.
Film Sławomira Górskiego pokazuje drogi życiowe „Wiktora” i „Jacka” zaczynające się pod Rzeszowem. Jakże podobne na początku, jakże różne już po wojnie. Mówi o ludziach zdradzających własny kraj, wydających wrogowi kolegów i członków swoich rodzin oraz o ludziach walczących do końca o niepodległą Rzeczpospolitą”.
Prof. Krzysztof Szwagrzyk – zastępca Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej:
„Od pierwszej do ostatniej chwili widz daje się wciągnąć do snutej przez autora filmu opowieści, w której kluczową postacią jest główna postać “Operacji Cezary”, przewerbowany przez bezpiekę były żołnierz AK-WiN Stefan Sieńko, ps. Wiktor. Jego opowieść zdaje się zmierzać w kierunku spowiedzi życia dokonanego przed kamerą – dziś ponad dziewięćdziesięcioletniego bezpośredniego uczestnika zdarzeń sprzed lat.
Wbrew oczekiwaniom jeden z najważniejszych agentów bezpieki w Polsce nie decyduje się na nią, nie wyraża skruchy, nie wyjaśnia żadnych szczególnych okoliczności działań, które doprowadziły do śmierci wielu kolegów z AK.
Milczenie agenta i prezentowana przez niego postawa powodują, że film Sławomira Górskiego staje się szczególnym zapisem zbrodni i zarazem portretem człowieka złamanego przez system komunistycznego, niezdolnego do refleksji na popełnionym przed ponad sześćdziesięciu laty laty czynem”.
Dlaczego Stefan Sieńko zdradził ?
W rozmowach po latach ubecy przyznawali, że bez zaangażowania Stefana Sieńki „Wiktora” cała operacja „Cezary” nie miała żadnych szans powodzenia, bo tylko to on wzbudzał zaufanie kuriera WiN z Londynu kpt. Adama Boryczki. Ubecy opisywali „Wiktora” Sieńko jako niezwykle skutecznego i cynicznego agenta, bardzo zaangażowanego w ich działaniach. Bez niego ta trwająca prawie pięć lat (1948-1952) operacja nie miałaby żadnych szans na sukces.
W 1947 roku Sieńko ps.”Wiktor” miał swój udział w rozpracowaniu i aresztowaniu IV Zarządu Głównego WiN. Był już wtedy doświadczonym agentem UB z ponad rocznym „stażem”, co najmniej od listopada 1946 roku, kiedy „wsypał” swoją łączniczkę „Annę”. Trudno zrozumieć tak wielką aktywność i nadgorliwość „Wiktora” w niszczeniu życia swoim byłym towarzyszom broni z Armii Krajowej i WiN.
Przecież ppłk. Józef Maciołek, szef WiN na Zachodzie, był jego dawnym dowódcą z rzeszowszczyzny i bliskim przyjacielem. To przedziwna sprawa. Albo Sieńko to bezwzględny, bez skrupułów karierowicz, który chciał się ustawić przy nowej komunistycznej władzy, albo miał jakiś żal lub uraz do ludzi z podziemia i chciał się zemścić, albo to sprawa psychiki. A może wszystko razem.
Płk. Maciołek o Sieńce w 1953 roku.
Sowieci zakończyli operację „Cezary” w grudniu 1952 roku, a w sprawozdaniu z maja 1953 roku szef zagranicznej Delegatury WiN ppłk. Maciołek tak scharakteryzował Sieńkę: „Wiktor”-nazwisko prawdziwe Sieńko odgrywał ważną rolę w Kierownictwie WiN. Poza tym w Kierownictwie było wiadomo, że jest to człowiek do którego ja mam największe zaufanie”. Ppłk. Maciołek zmarł w 1973 roku i nigdy nie dowiedział się o ubeckim życiorysie Stefana Sieńko ps.”Wiktor”.
Gen. Pożoga i płk. Henryk Piecuch ujawniają operację „Cezary”.
Kulisy operacji „Cezary” pozostawały tajne aż do lat osiemdziesiątych. W 1987 roku ukazała się książka pt. „Siedem rozmów z generałem dywizji Władysławem Pożogą I zastępcą ministra spraw wewnętrznych, szefem wywiadu i kontrwywiadu” autorstwa Henryka Piecucha. Henryk Piecuch to pułkownik Wojsk Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej, dziennikarz, pisarz, badacz i popularyzator działalności służb specjalnych. Gen. Pożoga po raz pierwszy ujawnił wtedy opinii publicznej, że operacja „Cezary” była zorganizowana przez MBP.
W tej książce po raz pierwszy pojawiła się informacja, że „V Komenda WiN” była ubecką prowokacją. Dla wielu żyjących wtedy członków WiN był to wielki szok i niedowierzanie. Pożoga i Piecuch nie ujawnili w 1987 roku nazwisk ubeków biorących udział w tej operacji. Nazwiska „Wiktora”, „Zygmunta” i innych ubeków poznaliśmy dopiero kilkanaście lat póżniej po otwarciu archiwum Urzędu Bezpieczeństwa.
WiN – nasi bohaterowie.
Zrzeszenie WiN było największą organizacją niepodległościową po wojnie. Przegrało swą batalię o wolną i suwerenną Polskę. W ciągu lat 1945 – 1947 władze komunistyczne aresztowały kolejne cztery Zarządy tej organizacji. Ostatnim żołnierzem WiN-u był sierż. Józef Franczak ps.„Laluś” z oddziału Zdzisława Brońskiego „Uskoka” z Lubelszczyzny, który zginął w pażdzierniku 1963 roku. Ci, którzy przeżyli najcięższy, więzienny okres stalinowski, byli potem przez lata inwigilowani, represjonowani, niszczeni finansowo. Do ostatnich chwil swego życia.
Dopiero w wolnej Polsce po 1989 roku, pośmiertnie ich odznaczano, ich imieniem nazywano place, ulice i szkoły, zaczęto wydobywać ich doczesne szczątki z dołów śmierci, by 70 lat po wojnie mogły godnie spocząć, a biografie polskich bohaterów pozostać w żywej pamięci narodu. Pamiętamy o naszych bohaterach z WiN, ale pamiętamy także o zdrajcach, takich jak Sieńko i Wendrowski.
Prof. Janusz Kurtyka – pionier badań nad WiN.
Jednym z pionierów badań nad Zrzeszeniem „Wolność i Niezawisłość” był świętej pamięci prof. Janusz Kurtyka, który od 1994 do 2009 roku był redaktorem naczelnym „Zeszytów Historycznych WiN”. Kombatanci Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” wybrali go na prezesa Stowarzyszenia „WiN”. Profesor Kurtyka był prezesem Instytutu Pamięci Narodowej. Zginął w katastrofie smoleńskiej w 2010 roku.
© (MARB)