Józef Staszauer. Konfident Gestapo „Za Kotarą” w Warszawie.

Józef Staszauer był jednym z najbardziej niebezpiecznych konfidentów Gestapo w Warszawie i jednocześnie właścicielem baru „Za Kotarą”, który mieścił się u wylotu ul. Mazowieckiej, niemal przy samym placu Napoleona. Mimo, że był Żydem, w lecie 1943 roku, czyli już po likwidacji getta warszawskiego, bez trudności wręcz pod opieką Niemców poruszał się po Warszawie. „Szmalcownicy”, którzy chcieli go szantażować byli natychmiast aresztowani przez Niemców.

Warszawa. Ulica Mazowiecka 2 , róg Świętokrzyskiej 22. Tutaj mieścił się bar „Za Kotarą”.

Oficer AK szpiclem Gestapo.

Staszauer pochodził z bardzo zamożnej rodziny łódzkich przemysłowców. W czasie wojny używał nazwiska Józef Dalder. W połowie 1943 roku „zainteresował” się nim Wydział Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Komendy Głównej Armii Krajowej. Jego szef Bernard Zakrzewski „Oskar”, przed wojną prokurator na Polesiu, wydał rozkaz obserwowania baru „Za Kotarą” i jego właściciela.

W tym lokalu zawsze gromadziło się mnóstwo gestapowców. Dalsze rozpracowanie ujawniło zaskakujące rzeczy, a jednocześnie komplikujące sprawę. Okazało się bowiem , że Staszauer jest oficerem w Oddziale V (łączność) Komendy Głównej AK i ma pseudonim „Aston„. W tej sytuacji zgodę na dalsze śledztwo musiał wydać Komendant Główny AK generał „Bór” (Tadeusz Komorowski). I tak się stało.

Obserwacja Staszauera.

Nieustanna obserwacja Staszauera ujawniła, że był on częstym gościem w budynku Gestapo przy Al. Szucha oraz, że ma częste kontakty z funkcjonariuszami tajnej niemieckiej policji zarówno na mieście , jak i u siebie w barze „Za Kotarą”.

Spotykał się także z szefem warszawskiej delegatury niemieckiego wywiadu wojskowego (Abwehry) w eleganckiej i drogiej restauracji „Fregata” – jak donosiła agentka „X” córka znanej pisarki Poli Gojawiczyńskiej , pracująca tam jako kelnerka. W tym samym czasie Oddział V KG AK , którego oficerem był Staszauer, meldował o wsypach w kilku punktach magazynowych oraz warsztatach produkcyjnych na terenie Warszawy.

Staszauer ps.”Aston” sypie „Wiktora”.

Porucznik Wojciech Lilienstern ps.”Wiktor” – z zawodu inżynier – był szefem „Astona” Staszauera w Oddziale V KG AK. Po informacjach kontrwywiadu i zebranym materiale dowodowym jego zaufanie do „Astona” zostało poważnie zachwiane. Zgodnie z sugestiami kontrwywiadu zawiadomił Staszauera, iż zmuszony jest wyjechać , ale po powrocie podejmie zawieszone kontakty.

Staszauer – wytrawny agent Gestapo – domyślił się, że dzieje się coś niedobrego wokół niego. Zaproponował „Wiktorowi”, aby jeszcze przed jego wyjazdem zlikwidować agenta niemieckiego Lutosławskiego, bo przypadkiem wie, gdzie on teraz przebywa. Okazja była kusząca i instynkt samozachowawczy „Wiktora” zszedł na dalszy plan. Ale to była pułapka. Na ulicy Poznańskiej 22 Niemcy już czekali na Akowców. Doszło do formalnej bitwy. Aresztowano „Wiktora” i niedługo potem rozstrzelano. Z pięcioosobowego patrolu likwidacyjnego czterech ludzi zginęło w walce.

Po zdobyciu tak niezbitych dowodów Wojskowy Sąd Specjalny przy KG AK wydał wyrok śmierci na Staszauera, a Komendant Główny zatwierdził wyrok. Teraz sprawa trafiła do oddziału „993/W”.

Elitarny oddział „993 / W”

993/W” („Wykonawstwo”) to kryptonim oddziału, który zajmował się likwidacją agentów Gestapo lub Abwehry próbujących wejść w szeregi Armii Krajowej i zagrozić jej Komendzie Głównej. Wcześniej nosił kryptonim „Wapiennik”. Wykonywał wyroki śmierci Wojskowego Sądu Specjalnego poprzedzone zaocznymi rozprawami. Pierwszym dowódcą był porucznik „Twardy” – Leszek Kowalewski, a po jego śmierci dowódcą został porucznik „Porawa” – Stefan Matuszczyk.

Por. „Twardy” został rozstrzelany w osiem dni po aresztowaniu – 27 lipca 1943 roku na Pawiaku. Miał wtedy zaledwie 33 lata. W uznaniu zasług Komendant Główny AK nadał mu pośmiertnie krzyż Virtuti Militari. To był jeden z najdzielniejszych żołnierzy polskiego podziemia. Teraz jego następca i przyjaciel por. „Porawa” dostał rozkaz likwidacji Staszauera. Po przygotowaniu planu i zaakceptowaniu go przez Stefana Rysia ps.„Józef” – zastępcę Szefa Wydziału Kontrwywiadu i Bezpieczeństwa KG AK – ustalono datę akcji : 8 pażdziernika 1943 roku. Miejsce akcji: bar „Za Kotarą”.

Porucznik Stefan Matuszczyk ps.”Porawa” – dowódca oddziału 993/W oraz łączniczka oddziału – Zofia Rusecka ps.”Zosia”.

Likwidacja Staszauera.

Porucznik „Porawa” miał do dyspozycji 25 uzbrojonych ludzi. Cztery osoby siedziały przy stoliku w barze „Za Kotarą” w celu zorientowania się, czy na miejscu jest Staszauer. Byli to : „Naprawa”(Tadeusz Towarnicki) , „Ryś” , „Nina”(Danuta Hibner) i „Zosia”(Zofia Rusecka). Czterech kolejnych Akowców miało wejść do baru i otworzyć ogień do Niemców. Była to główna grupa uderzeniowa : „Doktur”(Leon Bąk), „Szlak”(Bolesław Bąk), „Burza”(Stanisław Bąk) i „Andrzejewski”(Andrzej Zawadzki).

Pozostałe 17 osób obstawiło ulice dookoła. O godz. 18:30 „Zosia” wyszła z lokalu i zameldowała „Porawie”, że w wewnątrz jest Staszauer i dużo Niemców. „Porawa” powrócił do bramy naprzeciw „Kotary” i polecił „Dokturowi” , dowódcy patrolu likwidacyjnego , wejść do akcji.

Uczestnik akcji „Za Kotarą” pchor. Tadeusz Towarnicki ps.”Naprawa” (po lewej) – zastępca dowódcy oddziału „993/W”. Obok niego Stefan Sosnowski „Rawa”. 1942 rok.

Pięciu żołnierzy (wbrew ustaleniom samowolnie dołączył do grupy uderzeniowej podchorąży Zbigniew Szubański ps.„Clive”) weszło do baru i zaczęło się. Bar „Za Kotarą” aż drżał od kanonady. Strzelało 8 ludzi z oddziału „993/W” oraz 12 uzbrojonych Niemców.

Staszauer zginął na początku, gdy sięgał po pistolet. „Burza” (Stanisław Bąk) był szybszy i zastrzelił niemieckiego szpicla. „Doktur” puścił stenem kilka serii do gestapowców siedzących przy stolikach. Kule latały po całym lokalu. Ciała zabitych przewracały stoliki, sypały się na podłogę szklanki i talerze. To cud, że z oddziału 993/W nikt nie zginął.

3 sekundy.

Efekt zaskoczenia Niemców i wielokrotnie przećwiczony wariant ataku był decydujący. Te kilka sekund przewagi Akowców były na wagę życia. Żołnierze oddziału „993/W” weszli do lokalu z bronią gotową do strzału i natychmiast otworzyli ogień. Niemcy dopiero wyciągali pistolety z kabury. Mieli około 3 sekundy opóżnienia. To były sekundy na wagę życia. Ranna została „Nina” (łokieć) i „Naprawa”(twarz). Odskok z miejsca akcji, mimo wielu dramatycznych wydarzeń, też zakończył się sukcesem. Nie było ofiar.

Stanisław Bąk ps. „Burza” z oddziału „993/W”. To on zastrzelił Staszauera w akcji „Za Kotarą”.

Bilans akcji „Za Kotarą”.

Na drugi dzień rano Stefan Ryś ps.”Józef” – zwierzchnik oddziału „993/W” – miał od swoich ludzi z granatowej policji pełny meldunek o wyniku akcji w barze „Za Kotarą”. Zginęło 15 osób. Wśród nich Staszauer, jego żona (też wmieszana w robotę męża) oraz wielu oficerów Gestapo Zginęły także cztery niewinne osoby.

Po przedstawieniu przebiegu i wyniku akcji w barze „Za Kotarą” Komendant Główny AK odznaczył „Porawę” i „Ninę” krzyżem Virtuti Militari, a pozostałych bezpośrednich uczestników Krzyżem Walecznych. W Warszawie jeszcze długo mówiono o tej kanonadzie w barze „Za Kotarą”. W 1944 roku rozbudowany do kompanii oddział „993/W” dzielnie walczył w Powstaniu Warszawskim jako kompania por. „Porawy” batalionu „Pięść”.

Epilog

W tej całej sprawie zdziwienie budzi fakt , że osobą Józefa Staszauera kontrwywiad AK zainteresował się dopiero w połowie 1943 roku. Ten wysoki mężczyzna o wyrażnie semickich rysach chodził nie niepokojony przez Niemców po ulicach Warszawy, a przecież jego cechy charakterystyczne nie pozostawiały złudzeń co do jego pochodzenia. Był wyrażnie ochraniany przez Niemców. Coś nie zadziałało w systemie bezpieczeństwa warszawskiej Armii Krajowej.

Józef Staszauer to kolejny „podopieczny” SS-Hauptsturmfuhrera Alfreda Spilkera – gestapowskiego asa do walki z polskim podziemiem. Prowadził podwójną grę przyczyniając się do śmierci wielu ludzi z polskiego podziemia.

Chwała dzielnym żołnierzom oddziału „993/W”, którzy narażali codziennie swoje życie, aby nie dopuścić do zniszczenia polskiego podziemia przez Staszauerów, Hammerów, Kalksteinów, Kesslerów, Pilników i innych szpicli. Większość klęsk, jakie spadały na Polskę Walczącą, spowodowana była właśnie przez konfidentów. Dlatego pamiętamy nie tylko o bohaterach, o zdrajcach także.

© (MARB)

Literatura.

Cezary Chlebowski – pisarz i historyk – był pierwszy , który opublikował opis akcji „Za Kotarą”. Po raz pierwszy w „Perspektywach” na przełomie lat 1969/1970, a potem jako jeden z rozdziałów w książce „Cztery z tysiąca” wydanej w 1981 roku. To najbardziej wiarygodne publikacje ponieważ Chlebowski rozmawiał osobiście żyjącymi jeszcze wtedy bohaterskimi żołnierzami oddziału „993/W” oraz szefami Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu KG AK, czyli Bernardem Zakrzewskim „Oskarem” oraz Stefanem Rysiem „Józefem”.

Józef Hammer – żydowski agent Gestapo w Warszawie. „Nadwywiad londyński”.